sobota, 26 października 2013

***

Jako iż pojutrze mam konkurs kuratoryjny, będę mieć poślizg z rozdziałem. Ale nie duży będzie gdzieś wtorek/środa. Na razie muszę się wykuć rzeczy o których słyszę pierwszy raz w życiu i mam na to jeden dzień i noc, więc c nie miejcie za złe ♥

sobota, 19 października 2013

Rozdział 8

Jechaliśmy w zupełnej ciszy, przerywanej od czasu do czasu  zmianą biegów, lub dodaniem przez chłopaka gazu. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że koło każdego komisariatu, policji, straży miejskiej albo chociaż robotników od razu zwalniał i jechał niezwykle przepisowo:

- Co ty tak się boisz tych ludzi?- nie wytrzymała w końcu El.

- Może nie mam prawa jazdy- rzucił z ironicznym uśmiechem.

- Nie masz prawa jazdy!- krzyknęłam.

- Proszę nie krzyczeć jak prowadzę!

- Przecież sam też krzyczysz!- zauważyła Eleanor.

- O kur, policja!- wydarłam się- Hamuj!

- A co niby robię?!!

Na szczęście policja nie zwróciła na nas zbytniej uwagi i bezpiecznie przejechaliśmy obok:

- Nie dziwę się, że nie masz prawka. Kto by ci dał.- rzuciła dziewczyna.

- Właśnie, że dał... Ale zabrali za punkty karne.

- Czyli jedziemy bez prawka!- podsumowała

- To zgłoś mnie na policje i powiedz, że bez prawa jazdy pomagałem wam w ucieczce z ośrodka.

- Matko, jedź już - mruknęłam.

- Nie jestem twoją matką.

- A szkoda- szepnęłam

~*~


- Daleko jeszcze? Musze do toalety.- wyjęczała Eleanor.

- Postój był jakieś pół godziny temu- zauważyłam.

- Wtedy jeszcze mi się nie chciało.

-Jeszcze kawałek- powiedział chłopak.

Jechaliśmy jeszcze piętnaście minut z El ostentacyjnie trzymającą się za brzuch, kiedy naszym oczom ukazał się port pięknie oświetlony w ciemni nocy:

- Jesteśmy- oznajmił i zaparkował auto.

Wysiadłam zaraz za dziewczyną i wzięłam walizkę od Louisa i skierowałam się w kierunku portu.

- Za około dwie godziny czyli gdzieś o siódmej przypłynie wasz prom, wsiadacie na niego i wysiadacie w Szwecji w porcie Gothenburg jasne?

- Niby jasne ale co mamy ze sobą zrobić przez te dwie godziny to raz, a dwa co dalej w tym porcie.- spytałam

- Tutaj kupcie jakieś jedzenie, picie, gazetkę i takie tam inne. A w Szwecji zamówcie taksówkę, tu masz numer- wcisnął mi w ręce kawałek papieru.

- Powodzenia - powiedział i ruszył z powrotem do samochodu.

- Dzięki- mruknęłam

- Ej, patrz sklep- wskazała na małą budkę przed nami, która okazała się kioskiem.

- Chodźmy- zarządziłam.

Kupiłyśmy kilka gum do żucia, Tik-Taki, dwie butelki wody mineralnej i masę batonów. El kupiła sobie dwie gazety jedną o mieszkaniu, a drugą modową, a ja dwie naukowe. Mogłyśmy sobie na to pozwolić gdyż Harry zostawił nam mnóstwo kasy.

- Co teraz porobimy?-spytała dziewczyna.

Wzruszyłam ramionami, i wyciągnęłam wibrujący telefon z kieszeni:

- Halo.... Czemu?.. Ale dasz radę?.. Ok wyślij.

- Co jest- wysepleniła El przeżuwając batonika.

- Harry nie wyrobił się z mieszkaniem, są jakieś problemy, mamy się wprowadzić do jego apartamentu, ponoć to ten większy klucz.

- Yhym - powiedziała i uśmiechnęła się brudnymi od batona ustami.

~*~

Po czasie który można by nazwać wiecznością, przypłynął prom. Wsiadłyśmy na niego i bez większego problemu od legitymowałyśmy się naszymi fałszywymi dowodami. Eleanor zasnęła na jednej z kanap, a ja pilnowałam bagażu.

~*~

Po kolejnej czasowej udręce dopłynęłyśmy do portu w Szwecji. Wbrew temu co zawsze sądziłam nie było tu zbytnio zimno. Wyciągnęłam kartkę z numerem telefonu taksówki i zadzwoniłam, na szczęście kierowca mówił po angielsku. W tym czasie El, kupiła przewodnik po mieście. Kiedy dojechała taksówka pokazałam kierowcy numer z adresem który dostałam sms'em od Harry'ego. Zawiózł nas tam dość szybko. Dziewczyna wygrzebała klucze i znalazłszy właściwy klucz weszłyśmy do mieszkania. To co tam było, było nieporównywalnym widokiem. Nasz przyjaciel z ośrodka Niall stał właśnie półnagi w holu i obściskiwał się z jakąś laską.

- No nieźle- powiedziałam 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy 8. Nie jest super długa ale ma to co mieć miała więc chyba jest ok :) Kocham was i zachęcam do komentowania.

Pytanie !!

Wolicie dziś, krótki rozdział czy dziś w nocy/ jutro rano dłuższy ?

piątek, 11 października 2013

Rozdział siódmy

Głównym planem Harry'ego było to, że nie miał żadnego planu. Nie dałam mu co prawda zbyt dużo czasu na wymyślenie czegoś sensownego ale mógł przygotować cokolwiek wcześniej. Siedział teraz z nami na łóżku i starał się coś wymyślić. Nie dawał nikomu dojść do słowa, więc siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w ścianę.

- Mam ! Mam!- krzyknął, podnosząc się z łóżka.

Spojrzałyśmy  na niego podejrzliwie. W przeciągu ostatniej pół godziny miał około pięć takich wybuchów, z czego każdy kończył się:  ''O nie, jednak nie''. Teraz jednak nie zanosiło się na to, więc wpatrywałyśmy się w niego oczekując co wymyślił:

- Wszystko ma być naturalnie w razie, kiedy pojawili by się  świadkowie. Wyjdę od was i za dokładnie pół godziny opuszczę swój pokoju, na korytarz wyrzucę kluczę do budynku. Kilka minut po mnie wyjdziecie stąd i je podniesiecie. Godzinę po obchodzie wyjdziecie na korytarz, potem na dwór tam przejmie was Louis i zawiezie na najbliższy prom.

Pokiwałyśmy głowami, plan niby fajny, ale jedno mi nie pasowało:

- Kto to?

- Mój przyjaciel- powiedział.

- Czemu on, a nie ty?- zaciekawiła się El.

- A czy ja wyglądam na osobę, która ma prawo jazdy? Nie.- odpowiedział sam i na tym rozmowa się skończyła.

Pół godziny, pół godziny, pół godziny...

To była jedyna rzecz, która zajmowała moje myśli.:

- Daj spokój, bo zwariujesz- mruknęła dziewczyna widząc, że od wyjścia chłopaka cały czas byłam gdzie indziej myślami:

- Dobra- westchnęłam- włącz telewizję.

Usiadłam koło niej na łóżku. Włączyła telewizor i wręczyła mi pilota:

- Znajdź coś fajnego, ja idę zrobić herbatę, chcesz też?- spytała już w drodze do kuchni.

- Jasne!- krzyknęłam.

Podczas kiedy dziewczyna robiła herbatę skakałam po kanałach starając się znaleźć coś godnego uwagi. Natrafiłam na jakiś program o zwariowanych kotach:

- Niech będzie- mruknęłam pod nosem i tępo wgapiałam się w ekran.

- Proszę- powiedziała El wręczając mi kubek z myszką Mickey.

- Dzięki- powiedziałam i robiąc jej miejsce na łóżku upiłam łyk gorącego napoju.

Starałam się skupić na kotach, ale nie mogłam. W końcu cudem minęło te przeklęte pół godziny. Poderwałyśmy się z Eleanor do drzwi pod którymi teraz podsłuchiwałyśmy. Wyraźnie było słychać szybkie męskie kroki, a po chwili brzęk spadających kluczy:

- Coś panu spadło- zawołała jakaś dziewczyna.

El spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem:

- A, racja- mruknął chłopak udając zdziwionego, choć mogłam się założyć, że się w nim gotowało. Było słychać jak klucze wracają do jego kieszeni, a on sam odchodzi.

- Co teraz?- szepnęła brunetka.

- Nie wiem, mam nadzieję, że coś wymyślił.

Minęła kolejna godzina niepewności kiedy myślałyśmy już, że Harry robi sobie po prostu jaja i nie przyniesie tych kluczy albo siedzi w pokoju i myśli nad jakimś genialnym planem kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Eleanor wstała od stołu i otworzyła:
  - Przyniosłem wam kawę - powiedział jakiś zachrypnięty głos, a ja poznałam w nim Harry'ego.

El spojrzała na niego dziwnie i wzięła kawę, zamykając drzwi. Spojrzała na mnie pytająco i postawiła kawę na stole.

-Chyba wiem  powiedziałam i z lekkim użyciem siły otworzyłam pudełko. Wysypałam z niego klucze, dwa paszporty, dowody osobiste i gruby plik kasy:

- Wow, musiałaś w dzieciństwie oglądać dużo kryminałów- stwierdziła dziewczyna i wzięła do ręki jeden z dowodów.

Zaśmiałam się cicho i sięgnęłam po drugi:

- Ja będę Amandą- mruknęła pewnie.

- To ja Sally- odpowiedziałam z uśmiechem i przybiłam z nią piątkę.

~*~

Tego dnia odpuściłyśmy sobie kolację udając się, że chcemy się wyspać. Eleanor pierwsza poszła pod prysznic. Założyła legginsy bluzę i uszykowała przy łóżku wygodne buty.
Zaraz po niej do łazienki poszłam ja, siedziałam tam co prawda trochę dłużej niż ona. Założyłam komplet dresu i przy łóżku położyłam adidasy. Położyłyśmy się w łóżkach czekając na obchód, który dziś wyjątkowo szybko się uwinął. Odczekałyśmy równo godzinę od obchodu i założyłyśmy buty. Wzięłam torbę na ramię i czekałam na Eleanor, która pakowała nasze dokumenty i pieniądze. Przewiesiła torbę przez ramie i wyszłyśmy z pokoju.

Na korytarzu panował mrok, i było bardzo cicho:

- Którędy teraz?- spytała najciszej jak umiała dziewczyna wskazałam jej ręką kierunek i ruszyłyśmy przed siebie starając się zrobić jak najmniej hałasu. Chyba się udało bo wkrótce doszłyśmy do drzwi:

- Masz klucz?- szepnęła.

- To ty go nie miałaś?

- Nie.

Przeszukałam kieszenie bluzy, ale dopiero w spodniach znalazłam klucze:

- Mam - powiedziałam i starałam się wpasować któryś z kluczy w zamek. W końcu się udało i byłyśmy na zewnątrz:
- Wolność- podskoczyła Eleanor.

- Nie ciesz się tak, musimy znaleźć jeszcze tego...

- Mnie szukacie- coś szepnęło przy moim uchu.

Wzdrygnęłam się ze strachu, a El cicho pisnęła:

- Louis, tak?- upewniłam się.

Pokiwał cicho głową i skierował się na parking. Wziął nasze walizki i wrzucił je do bagażnika swojego BMW x6 i wsiadł za kierownicę. Usiadłyśmy z El na tylnych siedzeniach:

- Możesz już się ekscytować- powiedziałam i uśmiechnęłam się co szybko odwzajemniła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest mniej więcej sprawdzony. Ale na pewno nie jestem z niego zbyt zadowolona. Dodaję go dziś bo na długi weekend jadę odwiedzić siostrę wiec nie miała bym jak i kiedy go dodać. Miłego wolnego poniedziałku i do zobaczenia ♥


czwartek, 10 października 2013

Zwiastun !!

Robiłam co mogłam i o to efekty. To mój pierwszy zwiastun więc bądźcie wyrozumiali :) Tak na marginesie rozdział pojawi się jutro. I przepraszam, przepraszam, że na końcu muzyka jest jakby wyciszona ale film nie zapisał przyspieszenia i tak wyszło  :P

PS: Możecie go również obejrzeć w witrynie YouTube : http://www.youtube.com/watch?v=2Qa4VN_24MU

piątek, 4 października 2013

Rozdział 6 cz.2


- Ej, a po jakiemu mówią w Szwecji?- zaciekawiła się dziewczyna kiedy odnosiłyśmy talerze do okienka.

Zaśmiałam się lekko na to pytanie:

- Po szwedzku.

- Ale umieją angielski- upewniła się.

- Tak- zapewniłam i ruszyłam w stronę naszego pokoju.

Szłyśmy korytarzem kiedy zaskoczył nas Zayn:

- A wy dziewczyny nie uczestniczycie w żadnych dodatkowych zajęciach?- spytał, a jego brew uniosła się ku górze.

Właśnie wtedy oświeciło mnie, że dziś co tygodniowy dzień nic nie robienia, a komu się chciało mógł iść na jakieś zajęcia dodatkowe:

- Nie- odpowiedziała za mnie Eleanor.

Malik uśmiechnął się :

- To lećcie do siebie- i poszedł w innym kierunku.

- Chodź- mruknęła ciągnąc mnie ze sobą widząc jak dalej patrzę na oddalającego się mężczyznę, podziwiając jego pośladki.  

Po chwili szarpania w końcu uległam i podążyłam za nią:

- Nie jest dla ciebie ciut przy stary?- spytała kiedy w końcu doszłyśmy do pokoju.

- Ale o co ci chodzi?- próbowałam choć trochę ją zbyć.

- Nie żartuj wgapiałaś się w jego tyłek jak pustelnik w wodę.

- Słucham? Nie miałaś jakiegoś lepszego porównania, i nie, nie wgapiałam się tylko...

- Tylko co?

- Patrzyłam- wytknęłam jej język na co zaśmiała się krótko przepuszczając mnie w drzwiach.

- Niech ci będzie- poddała się i usiadła na łóżku.

- Wiedziałam, że wygram- przyznałam z uśmiechem

Pokiwała głową z niedowierzaniem i westchnęła. Po pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam do kieszeni wygrzebując z niej urządzenie. Zerknęłam na wyświetlacz mama:

- Halo? ... Że słucham? ... - podniosłam głos od razu zwracając uwagę mojej koleżanki, która podstawiła głowę pod telefon starając się cokolwiek usłyszeć.

- A może najpierw wysłuchacie mnie!- krzyknęłam, a El podskoczyła lecz po chwili kontynuowała podsłuchiwanie.

- Nie była bym taka pewna- warknęłam i zakończyłam połączenie.

- Co się stało? - spytała dziewczyna na próżno starając się odczytać cokolwiek z mojej twarzy.

- Pakuj się!- zarządziłam i wyszłam z pokoju.

Pustki na korytarzu ułatwiły mi dotarcie do pokoju Harry'ego. Zapukałam kilka razy w drzwi czekając aż otworzy.

- Co?- krzyknął przez drzwi.

- Nie co tylko otwieraj do jasnej... przerwał mi otwierając drzwi.

- Co się takiego stało ?

- Musze wyjechać, muszę szybko wyjechać- potrząsałam nim.

Złapał mnie za ramiona:

- O co konkretnie chodzi ?

- Chcą mnie wywieźć do poprawczaka..  Ja nie mogę iść do poprawczaka- szepnęłam, a w moich oczach zabłysły łzy.

Spojrzał na mnie nie pewnie i powiedział dokładnie to co ja do El:

- Pakuj się! Zaraz do ciebie przyjdę- i wypchnął mnie za drzwi.

Posłusznie skierowałam się do pokoju gdzie Eleanor na opak wrzucała rzeczy do walizki. Ona chyba naprawdę się tym przejęła. Podeszłam do łóżka i wyciągnęłam spod niego walizkę do której kolejno wrzucałam najpotrzebniejsze rzecz. W końcu nie musiałam brać wszystkiego. kiedy ją zapełniłam i cudem udało się dopiąć zamek odetchnęłam z ulgą. El siedziała na łóżku obok swojej walizki i uważnie mi się przyglądała.

- Skoro obie jesteśmy spakowane, może powiesz mi co się stało?- odezwała się w końcu podnosząc brew do góry.

-Ta smarkula Melanie rzekomo znalazła u mnie narkotyki, chcieli mnie wpakować do poprawczaka- wyjaśniłam.

Pokiwała ze zrozumieniem głową i zerknęła na zegarek wiszący na ścianie. Automatycznie odwróciłam się w tamtym kierunku. Dochodziła 16:00 za trzy godziny cisza nocna, za cztery obchód. Ciekawiło mnie bardzo jak rozegra to Harry, tak żeby nikt się nie zorientował. Nie mieliśmy bowiem dużo czasu następnego dnia mieli po mnie przyjeżdżać, żeby jak to powiedziała moja matka  ''Nie tracić czasu''. W sumie jej nie było nic do stracenia. Mój wewnętrzny monolog przerwał chłopak który wpadł do pokoju:

- Ile mamy czasu?- spytał wzrokiem błagając, żeby było go jak najwięcej musiałam go niestety zasmucić:

- Do jutra musi mnie tu nie być.

Pokiwał głową i chwycił telefon. Napisał sms'a i schował go z powrotem do kieszeni:

 - No, dziewczyny jeszcze dziś was tutaj nie będzie- oznajmił z uśmiechem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Chciałam jak najbardziej się wyrobić, więc jest ciut przykrótkawy. Spokojnie, obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy. Mam nadzieję, że nie będzie błędów, jeśli jakieś wyłapiecie to piszcie. Pozdrawiam i do zobaczenia ♥

wtorek, 1 października 2013

Blog Organizacyjny

1. Tu klik macie link do bloga organizacyjnego gdzie będą na bieżąco podawane wszystkie informacje na temat rozdziałów, ankiet i tym podobnych. Tam też będzie na stałe mój ask, i Twitter gdyż reszty nie mogłam dodać.
2. Teraz dwie małe sprawy:
a) ankieta jest tu z boku ----------->
b) dziękuję za wszystkie pytania i maile - Kocham was ♥

sobota, 28 września 2013

Rozdział szósty cz.1

Po Eleanor dokładnie było widać jak ta wiadomość nią wstrząsnęła. Miała szeroko otwarte oczy i wpatrywała się we mnie z lekkim niedowierzaniem:

-Taki żarcik?- próbowała się uśmiechnąć dziewczyna.

W sumie to czego się spodziewałam? Powiem jej, że zabił człowieka, ona tak po prostu mi uwierzy.

- Nie, to nie żarcik- mruknęłam, a uśmiech szybko spełzł z jej twarzy.

- O matko!-  złapała się za głowę- Co teraz? Ty wiesz! Ja też wiem! Już po nas! Matko, przecież on nas dorwie potem...

- Hej, hej nie zapędzaj się tak- uspokoiłam ją- nikt nikogo nie dorwie, wszystko ustalone.

Dziewczyna wyraźnie się uspokoiła. Spojrzała na mnie z ciekawością wypisaną na twarzy:

- Co konkretnie?

- Dostanę mieszkanie, pracę i lewe papiery- mruknęłam.

Przez jej twarz przemknął smutek który za wszelką cenę starała się ukryć:

- Hej, co jest?- spytałam patrząc jej w oczy.

- Nic, po prostu szkoda, że już nie będziemy razem mieszkać bo jak zgaduje chcesz się stąd wydostać jak najszybciej- starała się maskować przygnębienie w głosie, ale szczerze to była naprawdę marną aktorką.

Wtedy wpadł mi do głowy pomysł, szalony, głupi i nieodpowiedzialny ale takie właśnie najbardziej lubiłam realizować:

- A może pojedziesz ze mną?

Zdziwiło ją to bardzo ale odpowiedziała:
- Naprawdę? Mogę?- pytała, pokiwałam tylko głową na co rzuciła mi się na szyję powtarzając w kółko jedno słowo ''dziękuje''.

Uśmiechnęłam się na to ale przestałam kiedy doszło do mnie, że powinnam najpierw ustalić to z Harry'm bo w końcu nie przemycę jej w walizce. Zrobię to kiedy będzie bardziej niż zajęta i nie zauważy mojego zniknięcia może w nocy. 

~*~

Do południa moje myśli nie dotyczyły niczego poza Eleanor, która od naszej rozmowy chodził wesoła wręcz podskakując. Nie miałam serca powiedzieć jej, że to nic pewnego. Wolałam milczeć i to też robiłam. W końcu kiedy przyszedł czas obiadu ruszyłam za dziewczyną na stołówkę, która jak na obiad była wyjątkowo pusta. Siedziały tam może trzy osoby, które po chwili się rozeszły. Było to dość dziwne, no ale cóż. Nałożyłam sobie sałatkę i to mi wystarczało. El wzięła frytki. Nawet jedząc uśmiechała się do mnie, co było dość krępujące. Żeby nie było jej przykro uśmiechałam się do niej, co prawda mój uśmiech wypadał trochę blado, ale był. Skupiłam się na jedzeniu:

- Wiesz już jaki to będzie kraj, bo raczej w Anglii nie zostaniesz- zagadnęła Eleanor.

- Francja- mruknęłam i uśmiechnęłam się do niej.

Odwzajemniła gest i wróciła do jedzenia, lecz po chwili namysłu dodała:

- Umiesz francuski?

- Trochę- machnęłam ręką.

Pokiwała głową ze zrozumieniem i wstała:

- Idę po wodę chcesz też?

- Nie dzięki- zaprzeczyłam widząc Harry'ego.

Chłopak tylko przechodził przez pomieszczenie, ale ewidentnie kierował się do swojego pokoju. Podbiegłam więc do współlokatorki, która nalewała sobie wody:

- Wiesz, co El, zapomniałam telefonu za chwilkę wracam- wymyśliłam i rzuciłam się za chłopakiem. Biegłam za nim pustym korytarzem kiedy w końcu go dogoniłam, nie mogłam za to złapać oddechu:

- Mu-si my po- rooo- zmawiać- wydyszałam łapiąc się za serce które biło w szaleńczym tempie. Czemu on musi tak szybko chodzić ?

- Co się stało?- teraz cała jego uwaga skupiła się na mnie a oczy przeszywały mnie na wskroś.

- Chodzi o Eleanor.

- Twoją współlokatorkę?

Pokiwałam głową:

- Można by jej też załatwić papier żeby pojechała ze mną?- spytałam, a mój głos przesiąknięty był nadzieją.

- Nie ma problemu, choć jest jedna sprawa która uległa zmianie.

-  Jaka?

- Nie jedziecie do Francji- odparł

- A dokąd- byłam poirytowana tym, że nie mógł powiedzieć wprost o co chodzi.

- Na półwysep skandynawski konkretniej do Szwecji- powiedział spokojnie.

- I niby po jakiemu mam tam mówić?!

- No niby po szwedzku ale ponoć Szwedzi świetnie umieją angielski.

- Niech ci będzie- mruknęłam i wróciłam do El.

Siedziała przy stole kończąc frytki:
- I masz?- spytała

Racja, kompletnie zapomniałam o telefonie który na szczęście zawsze mam w kieszeni:

- Jasne, że mam, i przy okazji dostałam sms, nie jedziemy do Francji tylko do Szwecji. Nie przeszkadza ci to ?

- Jasne, że nie - uśmiechnęła się.

Chociaż to było pocieszające. 



~*~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jestem, jestem. Rozdział miałam napisany już około 17:00 ale musiałam iść na gitarę potem spędziłam trochę czasu z mamą i tak zleciało. Wybaczcie błędy ale nie sprawdzałam go :P Może nie jest super długi ale to cz.1 więc do zobaczenia *♥*

czwartek, 26 września 2013

I'm back !

Wróciłam ! Musiałam po prostu przemyśleć to opowiadanie jeszcze raz. Kiedy już zastanowiłam się do czego dążę ( co robiłam przez jakiś tydzień) i jak ma się to potoczyć wzięłam się za rozdział szósty jeszcze raz, a wena sama wróciła. Więc nie dalej jak w sobotę spodziewajcie się szóstki !
PS: Mówiąc nie dalej jak w sobotę mam na myśli, że na pewno wyrobię się przed północą potem to już niedziela więc widzimy się najpóźniej w ostatnią godzinę soboty :)


środa, 4 września 2013

Rozdział piąty

Wyszłam na ciemny korytarz. Rozejrzałam się dokładnie dookoła. Póki co nikogo tu nie było. Pewnym krokiem ruszyłam więc przed siebie. W oddali usłyszałam otwierające się drzwi i lekki brzęk kluczy. Nie przejęłam się ty i ruszyłam w kierunku pokoju Stylesa. Byłam już bardzo blisko, kiedy znieruchomiałam. Na korytarzu zapaliło się światło. Obróciłam się niechętnie za siebie:

- Nie za późna pora na przechadzki?- spytał Zayn.

Co miałam mu powiedzieć, że chcę stąd uciec i muszę ustalić szczegóły? Raczej nie:

- Późna chyba, że ktoś musi do toalety- wymyśliłam szybko uśmiechając się przy tym słodko.

Spojrzał się na mnie podejrzliwie i po chwili namysłu odpowiedział:

- Potem od razu do siebie- i ruszył dalej korytarzem.

- Dobrze- szepnęłam choć i tak pewnie tego nie słyszał.

Poczekałam aż zniknął za zakrętem i podeszłam do drzwi chłopaka. Zapukałam kilkakrotnie. Drzwi uchyliły się i stanął w nich szatyn dalej w swoich dżinsach i szarej koszulce. Cofnął się trochę gestem zapraszając mnie do pokoju. Zamknął za mną drzwi:

- Napijesz się czegoś?- zaproponował.

- Wody- poprosiłam i usiadłam na kanapie ustawionej w środku pokoju.

Skinął lekko głową i zniknął za ścianą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podobnie jak mój i Eleanor pokój salon był urządzony w dość nowoczesnym stylu z kanapą, dwoma fotelami, telewizorem i regałem na książki. Była tu też jak wnioskuję łazienka, mini kuchnia i sypialnia. Jednym słowem mały apartament. Po chwili oczekiwania wrócił chłopak z dwiema szklankami wody postawił je na mały stoliku przed kanapą, a sam usiadł na jednym z foteli:

- A więc chcesz stąd uciec?- w końcu przeszedł do sedna.

- Owszem z twoją pomocą oczywiście- uśmiechnęłam się blado.

- Pomogę ci pod warunkiem, że wszelkie zdjęcia, nagrania i inne obciążające mnie dowody znikną, a ty sama zapomnisz o tej sprawie.

- W takim razie słucham twojej propozycji - odrzekłam i sięgnęłam po szklankę.

Wzięłam łyk i spojrzałam na niego wyczekując odpowiedzi :

- Pomogę ci stąd wyjść potem wynajmę ci mieszkanie, załatwię lewe papiery i pracę - przedstawił i również sięgnął po wodę.

Brzmiało to nie źle:

- Zgoda- odparłam i odłożyłam szklankę- Gdzie będzie to mieszkanie?

-Jak chcesz, osobiście proponuję Francję.

Pokiwałam głową i wstałam:

- Przemyślę to- odparłam i skierowałam się ku wyjściu.

Chłopak również wstał. Najwyraźniej postanowił mnie odprowadzić. Pożegnałam się z nim jeszcze krótkim ''do zobaczenia'' i wróciłam do siebie. Eleanor siedziała na łóżku i dalej oglądała telewizję:

-Jak tam gołąbeczki, udała się schadzka?- spytała z ironicznym uśmiechem.

Wiedziała jak mnie wkurzyć.

- Po raz kolejny mówię, że to nie była randka- westchnęłam głośno i usiadłam na drugim łóżku.

- Niech ci będzie- westchnęła- ale tak czy inaczej wszystko mi opowiesz.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i uśmiechnęłam się szeroko:

- Dobrze opowiem ci choć będzie to stosunkowo długa historia.

Odwzajemniła uśmiech i wyłączyła telewizor:

- Obiecujesz?- upewniła się.

Zaśmiałam się cicho z powodu tego jak bardzo interesowała ją ta historia:

- Obiecuję- przyłożyłam dłoń do serca.

Dopiero po tym geście dziewczyna uwierzyła.

- Dobranoc Harri.

- Dobranoc El- szepnęłam i wsunęłam się pod kołdrę.


~*~

Blade promienie słońca wdzierały się przez szybę skutecznie mnie budząc. Podniosłam głowę. Eleanor dalej spała. Powoli nie chcąc jej budzić podeszłam do naszej mini oraz prowizorycznej kuchni. Sięgnęłam szklankę z jasnego blatu i nalałam do niej wody. Rozejrzałam się trochę po pokoju popijając. Zerknęłam na zegarek powieszony na ścianie. Za piętnaście minut miało być śniadanie. Wiedziałam, że El by mi nie wybaczyła gdybym jej nie obudziła więc odstawiłam szklankę i do niej podeszłam.

- Wstawaj El- potrząsnęłam nią.

- Jeszcze chwilkę.

- Eleanor wstań- powiedziałam ostrzej.
- Nie!- powiedziała stanowczo i wtuliła się w poduszkę.

Postanowiłam być tą złą i wredna więc wróciłam do kuchni po szklankę do połowy napełnioną wodą. Stanęłam nad współlokatorką i przechyliłam szklankę dokładnie nad jej głową. Poderwała się do góry:

- Jak mogłaś?!! Dorwę cię! - krzyczała i goniła mnie po pokoju.

Kiedy obie się zmęczyłyśmy. Usiadłyśmy razem na łóżku.:

- Wybaczę ci tą zniewagę pod jednym warunkiem- powiedziała.

- Jakim?

- Powiedz mi o co chodzi z Harrym.

Nie chciałam jej mówić ale w końcu obiecałam.

- To zostanie między nami tak?- upewniłam się

Pokiwała  energicznie głową.

- On kogoś zabił.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Krótko ale jakże emocjonująco :) Wybaczcie jego długość ale szkoła mnie straszliwie przytłacza :P  Mam nadzieję, że mimo to się wam spodoba. Liczę na komentarze i do napisania.

poniedziałek, 2 września 2013

Informacje

Mam kilka spraw do naświetlenia :) :

1. Jeśli chodzi o rozdział to będzie on najprawdopodobniej w czwartek. Chyba, że wyrobie się wcześniej ( ale na to nie ma zbytnio co liczyć :D )

2. Następne rozdziały będą się pokazywać piątek/sobota ze względu na mój durny plan lekcji.

3. Wszystkie nominację do Liebster Awards jakie ostatnio dostałam będą zrobione później jak tylko znajdę chwilkę.

Dziękuje za wszystkie komentarze i pytania, jesteście kochani ♥ Zapraszam do wzięcia udziału w  nowej ankiecie.
PS: Byliście już na TIU ? Jak wrażenia ?? U mnie wszyscy piszczeli, śpiewali i klaskali :)


wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział czwarty

Trochę zdziwiło go moje żądanie, ale nie miałam zamiaru siedzieć tu przez dwa miesiące. Wolałam nie mieć wody z mózgu. Widziałam po nim, że intensywnie myślała. Ale nie miał wyboru, była to sytuacja bez wyjścia:

- U mnie o 21.

- Nie wiem czy wiesz, ale tu obowiązuje cisza nocna.

- Powiedziała ta która chce się stąd wyrwać- odrzekł i wrócił do pokoju. 

W sumie miał trochę racji. Skierowałam się do mojego pokoju. Na szczęście zdążyłam przed rodzicami, którzy byli tam chwilę po mnie.

- Dziecko drogie co się stało?- pierwsza wbiegła matka. Dziwne, że teraz ją to interesuje.

- Nic, co się miało stać?-odpowiedziałam zupełnie spokojnie obserwując jak do pokoju wchodzili kolejno Brad z Melanie.

- Jak to nic?

- Właśnie. Naparzałaś się z jakąś laską- wtrąciła się Melanie.

- Wyrażaj się młoda damo- zareagował Zayn który właśnie do nas dołączył. 

Oczy wszystkich zwróciły się ku niemu. Mama wyglądała jakby dostała zawału, Melanie patrzyła na niego z przerażeniem, a ojczym już chyba pogodził się z tym, że Malik wygląda jak kryminalista.

- A co się tak właściwie stało?- zainteresował się Brad, który jako jedyny zachował zdrowy rozsądek.

- Państwa córka pobiła się z inną wychowanką- odrzekł chłopak.
Brad pokiwał głową na znak zrozumienia. Matka pokręciła głową z niedowierzaniem:

- Przepraszamy za problem- powiedziała mama cały czas na mnie zerkając.

- Nic się nie stało- uśmiechnął się brunet- mieliśmy tu gorsze przypadki.

Przypadki? Błagam to nie Trudne Sprawy.

- Dzień dobry- do pokoju weszła Eleanor ręką zakrywając swój biust. 

Mało brakowało, a wybuchłabym śmiechem. choć widząc miny mojej rodziny nic mnie nie powstrzymywało:

- Matko Eleanor co ci się stało?- Zapytał Zayn starając się nie patrzeć na pół nagą dziewczynę.

- Pływaliśmy sobie w basenie- zaczęła - jak się okazało mój strój kąpielowy ma słabe ramiączka, i nie tylko. Szkoda lubiłam go- westchnęła brunetka.

- McHoffin cię tak wypuściła?- El pokiwała głową- ta kobieta ma nierówno pod sufitem. Ubierz się -nakazał i opuścił pokój. Moja rodzina dalej w nie małym szoku podążyła za nim:

- Do widzenia - powiedziała za nimi Eleanor. 

Teraz bez najmniejszych skrupułów mogłam zacząć sie śmiać. Zrobiłam to, ale widząc jej minę zrezygnowałam. Wstałam i podeszłam do jej walizki z której wyciągnęłam luźniejszy, czarny T-Shirt. Rzuciłam go w jej stronę:

- Dzięki - uśmiechnęła się i pośpiesznie go ubrała- widziałaś ich miny?

- Bezcenne- westchnęłam i położyłam się na łóżku. Zaśmiała się cicho i do mnie dołączyła. 

Leżałyśmy tak przez dobre kilka minut. Kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej :

- Tak?
Drzwi otworzyły się i stanął w nich Harry:

- Zmiana planów przyjdź godzinę wcześniej- rzucił i nie oczkując mojej reakcji opuścił pomieszczenie uprzednio zamykając drzwi:

- Sekretne randki? - zaciekawiła się El.

- Raczej dobijanie targu- odpowiedziałam i z powrotem się położyłam.

- Brzmi ciekawie- wyznała- o której spotkanie?

- O dwudziestej mruknęłam przeciągając się na łóżku.

- Zabawne, o dwudziestej mają obchód- zerknęła na mnie.

Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami. Gdyby tak było to możliwe, że chciał abym wpadła. Ale wtedy sam wydałby na siebie wyrok. Wzruszyłam więc tylko ramionami. I uznałam, że najlepiej będzie jak się zdrzemnę i tak też zrobiłam.

~*~


- Harriet, pobudka- usłyszałam głos tuż przy moim uchu. 

Niechętnie uchyliłam jedną powiekę chcąc ocenić sytuację. Była to pochylając się nade mną Eleanor.

- Wstajemy, wstajemy!- zarządziła.

Unosiłam się lekko i przetarłam oczy. Poczułam gwałtowne pociągnięcie i już stałam na nogach. Spojrzałam na moją współlokatorkę spod byka.

- No co? Sama byś nie wstała- obroniła się dziewczyna- Teraz się ubieramy śpiąca królewno bo idziemy na kolację.

Mruknęłam niezadowolona i ruszyłam do walizki, wygrzebałam z niej jakąś biała koszulkę i czarne spodnie. Dalej na wpół świadoma wyciągnęłam Vansy. Naciągnęłam je na nogi i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam nie najgorzej. Włosy były w lekkim nieładzie, ale niech tak zostanie. Eleanor czekała na mnie przy drzwiach. Wyszłyśmy razem z pokoju. Na korytarzu przechodziło kilka osób;

- Tylko nie rzuć się na nikogo- zażartowała brunetka i obie cicho się zaśmiałyśmy.

- Spróbuję- odrzekłam i skierowałyśmy się korytarzem do stołówki. 

Nie byłam zbytnio głodna, ale dobrze się znałam i wiedziałam, ze jeśli teraz nie zjem w nocy będę głodna. Nałożyłam sobie trochę surówki i razem z El zajęłyśmy stolik. Rozglądałam się uważnie po pomieszczeniu.

- Można?- usłyszałam wesoły głos.

Obie obróciłyśmy się w drugą stronę:

- Jasne- przytaknęła El jakiemuś blondynowi białej koszulce i dżinsowej koszuli na krótki rękaw.

Ten od razu się dosiadł:

- Niall - wyciągnął do mnie rękę. 

W sumie nie będę robić mu przykrości: 

- Harriet- uścisnęłam jego dłoń lekko się uśmiechając- A to- wskazałam głową na przyjaciółkę- Eleanor.

- Miło cie poznać- powiedziała El i również uścisnęła jego dłoń.

- A więc- zaczął- co przeskrobałyście, że tu jesteście.

- Ja to nawet nie wiem- odparła El. Wyglądała jakby naprawdę myślała co takiego zrobiła.

- Mnie wpakowała tu przyrodnia siostra- westchnęłam.

Niall pokiwał twierdząco głową. Nie pytałam jak on tu trafił bo oczywistym było, że razem z Harrym robią tu akcję charytatywną. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem wszyscy uprzejmie się pożegnaliśmy. Wróciłam z Eleanor do pokoju. Włączyłyśmy telewizor. W sumie to dziwne, że dali tu TV, ale ważne, że jest. Oglądałyśmy program za programem:

- Hari, już 19:56- poinformowała mnie brunetka.



- To będzie Mission Impossible- stwierdziłam i skierowałam się ku drzwiom.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Może nie jest super długi ale na pewno dłuższy :) Mam nadzieję, że nie ma błędów. Liczę, że się wam spodoba. Dziękuję za wszystkie komentarze i nominację ♥
7 komentarzy - następny rozdział

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział trzeci



Po ukończonych zajęciach, jeśli oczywiście można obrać je taki mianem, ruszyłyśmy do pokoju. Zastanawiałam się czy on również mnie pamiętał. Choć wnioskując po jego wzroku- tak. Szłyśmy właśnie do pokoju. Mijałyśmy jakąś blondynkę gdy ta najzwyczajniej w świecie stanęła, spojrzała na Eleanor:

- Suka - wysyczała.

I bardzo powolnym krokiem ruszyła. Zdziwiło mnie to trochę, ale El nie przejęła się zbytnio, zatrzymała się pod drzwiami do pokoju:

- Idziesz ? - spytała widząc, że dalej wzrokiem podążam za dziewczyną.

- Zaraz przyjdę - powiedziałam i ruszyłam za dziewczyną.

Brunetka chciała mnie zatrzymać ale jej się nie udało. Popukałam dziewczynę po plecach. Odwracając sie spotkała się z moją pięścią. Słyszałam, że El idzie w moją stronę. Nie przejęłam się tym zbytnio. Musiałam bowiem unikać ciosów zadawanych przez blondynkę. niestety nie udawało mi się to za dobrze i po chwili krew ciekła z mojej wargi. W ustach mogłam już poczuć jej metaliczny posmak. W akcie zemsty, uderzyłam ją pięścią w splot słoneczny*. Dziewczyna zgięła sie wpół nie mogąc złapać oddechu. Zadowolona z takiego obrotu sprawy odwróciłam się od niej kierując się do Eleanor, która kręciła głową z ironicznym uśmieszkiem na ustach. Miałam coś powiedzieć kiedy poczułam silne pociągnięcie do tyłu. Wylądowałam na podłodze, nade mną był mój oprawca (a może ofiara). Z trudem stała na nogach. Kopnęła mnie w brzuch. Jęknęłam cicho po czym. Podniosłam nogę i odepchnęłam ją do tyłu. Tyle było mojej przewagi bo dosłownie się na mnie rzuciła. Leżała teraz na mnie:

- Pomóc? - usłyszałam głos mojej współlokatorki.

- Nie trzeba- wysyczałam próbując odepchnąć blondynę.

Na nic się to nie zdało więc wyswobodziłam rękę i uderzyłam ją w nos. Po chwili ciekła z niego krew. Widocznie ją to zdenerwowało bo już podnosiła rękę z zamiarem kilkukrotnego uderzenia mnie w twarz. Wolałam na to nie patrzeć i zamknęłam oczy. Nagle zrobiło mi się wyjątkowo lekko uniosłam przymrużyłam oko w celu jako takiego zobaczenia co się dzieje. Jakiś bliżej nieokreślony gościu odciągnął ode mnie dziewczynę i gdzieś ją prowadził na odchodnym krzyknął do Eleanor:

- Idź po waszego opiekuna.

W sumie to nawet się ucieszyłam możliwością zobaczenia go. Ale po chwili doszło do mnie jaka jestem obolała, postanowiłam się nie ruszać. Wolałam sie zrelaksować, wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy, i nie ruszałam się. Zadziałało i powoli się relaksowałam. Nagle poczułam ciężar w okolicach mostka. Otworzyłam oczy. Jak się okazało brunet sprawdzał czy żyje:

- Gilgocze mnie pan - powiedziałam.

Podniósł głowę uważnie mi sie przyglądając:

- Nic ci nie jest ?

- Boli mnie brzuch, trochę piecze warga i mm sztywne plecy ale to wszystko- wyliczyłam próbując się podnieść.

Usiadłam patrząc na klęczącego przy mnie chłopaka. Odruchowo zerknęłam na biała plakietkę wiszącą na smyczy razem z kluczami.  Zayn, cóż za egzotyczne imię. Wstał i delikatnie złapał mnie za ręce pomagając wstać.

- Zadzwonię do twoich rodziców- oznajmił i oddalił się.

- Już myślałam, że się pozabijacie- powiedziała Eleanor kierując się ze mną do pokoju.

- Ty poszłaś po tego gościa- uśmiechnęłam się.

- Uznałam, że jeżeli zobaczy was w takiej sytuacji wywnioskuje, że to ona bije ciebie nie na odwrót.

- Dzięki - przytuliłam ją.
                                 
~*~

Oczywiście Zayn jak powiedział tak zrobił i przyszedł z informacją, że moi rodzice niebawem tu będą. Jakby mi na ty zależało. Eleanor musiała wyjść na kolejną serię grupy wsparcia. Na szczęście mnie zwolniono z tych zajęć. Mimo to postanowiłam przejść się trochę po budynku. Upewniwszy się, że nikogo tam nie spotkam, wyszłam z pokoju. Pulsowała mi warga więc najpierw skierowałam się do pomieszczenia oznaczonego typowym ludkiem w sukience. Na moje nieszczęście były tam lustra. Wyglądałam jakbym wyszła z grobu, a po drodze miała bliskie spotkanie z tramwajem. Przemywałam wargę zimną, wręcz lodowatą wodą. Poprawiłam włosy i opuściłam pomieszczenie. Ruszyłam jednym, drugim korytarzem. Potem przeszłam przez jakieś szklane drzwi, od których odbijał korytarz w którym była coraz mniejsza ilość pokoi. Rozejrzałam się dookoła. Po dłuższej chwili uznałam, że czas już wracać, bo w końcu zaraz będą tu moi rodzice. Niestety wrócenie nie okazało się już tak proste jak przyjście. Bowiem nie był to budynek z jednym długim korytarzem. Było tu dużo mniejszych korytarzy, zakrętów, szklanych przejść. I jak tu wrócić? Wyglądałam jak dziecko, które zgubiło się w supermarkecie. Kręciłam się dookoła starając się ustalić skąd przyszłam. Westchnęłam i skręciłam w lewo. Kiedy jeszcze byłam mała zawsze mówili, że jeśli się zgubię to mam skręcać w lewo. Tak też zrobiłam. To byłą chyba dobra decyzja, bo zaczęłam poznawać tę drogę. Głównie po zwiędłym kwiatku na parapecie. Przeszłam obok uchylonych drzwi. Widziałam w nich Harry'ego. Tak się nazywał jeśli dobrze pamiętam. Byłam pewna, że mnie nie zauważył. Do czasu oczywiście:

- Hej, hej gdzie ci tak spieszno- złapał mnie za ramię.

- Interesuję cię to ponieważ?- zapytałam.

- Co tu robisz?

- Czy ty zawsze zadajesz tylko pytania?  Oj, racja zapomniała- walnęłam się w czoło- ''Ile widziałaś?,''Ile chcesz za mil......

- Cicho- syknął- myślałem, że tą sprawę mamy obgadaną- spojrzał na mnie.

- Niestety ja mam trochę inne zdanie na ten temat- przechyliłam głowę.

- Czego oczekujesz- złożył ręce na piersi.

- Pomożesz mi się stąd wydostać.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaję go dziś bo jutro przyjeżdża do mnie siostra i nie miałabym czasu. Chyba jest krótszy niż poprzednie, ale chodziło mi w nim głównie o uchwyceni wątku Harry'ego. Akcja musi się jakoś rozwinąć więc podejrzewam, że im dalej tym będą bardziej sensowne :)
6 komentarzy - następny rozdział
+ Przypominam, że można komentować z Anonima, oraz mogę powiadamiać na Twitterze o rozdziałach. Za to wszelkie pytania ( zarówno do mnie jak i do postaci ) kierować proszę na Ask i w komentarzach ♥

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

The Verisital Bloger i Liebster Awards

Zacznijmy od Verisital blogger bo ta nominacja była pierwsza:

Dziękuję Olivii za nominację ♥
Teraz 7 faktów o mnie:
1. Wolę gorzką czekoladę od mlecznej.
2. Mam psa, ale szczerzę to wolałabym kota ;)
3. Uwielbiam sarkazmy i ironię.
4. Jestem uczulona na kakao, a wtranżalam czekoladę *o*
5. Nie lubię ostrych zapachów, kicham od nich.
6. Nigdy nikt nie wie czemu, ale zimą i początkiem wiosny dostaję dziwnej alergii.
7. Wolę lody wodne od kremowych.

Liebster Awards od http://co-ty-sobie-wyobrazasz.blogspot.com/

1.Ulubiony smak frugo?
   Zielony
2.Wymarzony prezent?
   Coś od serca ♥
3.Laptop czy komputer?
   Zdecydowanie Laptop
4.Mieszkasz w domu czy w bloku?
   W domu z ogrodem.
5.Co zainspirowało cie do założenia bloga?
   Moje niekończące się pomysły na coraz to nowe historie.
6.Ulubiona potrawa?
    Zapiekanka z serem i makaronem.
7.Masz rodzeństwo?
   Brata i siostrę.
8.Na wakacje wolałabyś jechać nad morze czy w góry?
   Chyba w góry. Wolę aktywnie spędzać czas na wyjazdach.
9.Do której klasy idziesz po wakacjach?
   Do szóstej.
10.Twoje drugie imię?
     Wiktoria.
11.Co najczęściej jesz na śniadanie?
     Nie jadam śniadań.

Moje pytania:

Psy czy koty ?
Masz zwierzątko ?
Ulubiony zespół/ wykonawca ?
Czy jakiś film doprowadził cie do łęz ?
Obecnie ulubiona piosenka ?
Ulubiony kolor ?
Pepsi czy Coca-Cola ?
USA czy UK ?
Herbata czy kawa ?
Lubisz swoje imię ?
Masz jakieś hobby ?

Nominacje postanowiłam zrobić jedne, a na dodatek tylko jedenaście. W końcu zasady są po to żeby je łamać :)



1.  http://gosh-cuthley.blogspot.com
2. http://one-direction-romance.blogspot.com/
3. http://korna-miniatures.blogspot.com/
4. http://because-i-like-dots.blogspot.com/
5. http://po-prostu-kim-kolwiek.blogspot.com/
6. http://zaynmalikandliampayneziam.blogspot.com/
7. http://wszystkoounionj.blogspot.com/
8. http://opowiadaniazgornejpolki.blogspot.com/
9. http://narry-storan.blogspot.com/
10. http://smack-that-honey.blogspot.com/
11 .http://lidka-liddkaa.blogspot.com/

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział Drugi



- Będzie ci tam dobrze- próbował zapewnić mnie Brad. Jasne, że będzie, zrobią mi pranie mózgu więc będzie mi obojętne.

- Jasne, jasne- mruknęłam.

Wyjeżdżaliśmy właśnie z podjazdu. podniosłam nogi pod brodę. Na tym nasza konwersacja się skończyła. Włączył za to radio. Leciała jakaś mało znana mi piosenka. W ogóle to co to było za radio? Przewróciłam oczami i otworzyłam okno. Słońce wyjątkowo dziś świeciło, szkoda, że będę je oglądać zza krat niczym kryminalista. W dalszej ciszy jechaliśmy około pół godziny. Po tym czasie dotarliśmy na obrzeża Londynu. W końcu ukazał nam się ośrodek. Biały budynek, z płaskim dachem. Na jednej ze ścian złotymi literami napisane było logo. Na niewielkim terenie przed budynkiem było parę kwiatów i choinek. Brad zatrzymał się na parkingu i wysiadł z samochodu, co ja również uczyniłam. Doszło do mnie świeże powietrze. Rozejrzałam się dookoła. W tym czasie Brad wyjął moją wielką walizkę. Mogłam wziąć mniejszą, uznałam jednak, że taka będzie w sam raz na dwa miesiące. Zamknął bagażnik i samochód. Podszedł do mnie i spytał:

- Idziemy ?

Powstrzymałam się od powiedzenia nie, tylko dlatego, że miałam obrany plan. Pokiwałam więc ochoczo głową i ruszyłam na przód. Brad wyglądał na mocno zdziwionego, i dobrze. Szybko jednak mnie dogonił i dotrzymując mi kroku poszliśmy do budynku. Było tam, dziwnie. Czułam się jak u lekarza. Ściany były w kolorze jasnego beżu. Po lewej stała czarna skórzana kanapa, a po prawej stół i recepcjonistka. Była to starsza kobieta, z szarą trwałą niczym stara wersja Leony Lewis. Na nosie miała srebrne okulary, a przyszczupła biała koszula opinała się na, nie za chudym ciele.  Przeniosłam wzrok na stół, klasycznie stos papierów i kawa. Spojrzała na nas podejrzliwie po czym wróciła do zapisywania czegoś na kartce. Odwróciłam się od niej i usiadłam na czarnej kanapie zostawiając Brada samego z formalnościami.  Podszedł do kobiety :

- Harriet Evans miała tu przyjechać na dwa miesiące.

Kobieta spojrzała na mnie, a ja tylko zmrużyłam na nią oczy. Oburzona odwróciła wzrok, uśmiechnęłam się cwaniacko, chyba się nie polubimy.

- Tak, tak -  wstała z krzesła i sięgnęła na regał z segregatorami po jeden z nich. Dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę stał w samym rogu pomieszczenia. Wróciła na swoje miejsce, a ze środka segregatora wyjęła tekturową teczkę. Podała Brad'owi kartkę z formularzem i regulaminem. Nawet się z nim nie zapoznał uzupełnił wszystko, a na końcu każdej kartki złożył podpis.

- Dobrze - powiedziała kobieta odpierając od niego dokument - Jej opiekunem będzie pan Malik. Pracuje tutaj drugi rok ale ma bardzo dobrą renomę - zapewniła. Brad pokiwał głową na znak zrozumienia.

- Już go wzywam, z tego co wiem to państwa oczekuje - powiedziała.. zerknęłam na plakietkę na koszuli Stefanie. Normalnie jak w modzie na sukces. Stefanie pochyliła się do mikrofonu:

- Panie Malik, Państwo Evans już są. Rozprostowała się na krześle. Po chwili drzwiami wszedł.. nie no to chyba nie mój opiekun. Skąd go wytrzasnęli z więzienia? Choć pomijając to, że nie wyglądał na opiekuna był bardzo seksowny. Taki buntowniczy i ładny. Miał tatuaże, i w ogóle. Już widziałam przed oczami co pomyślał sobie Brad i mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Proszę za mną - powiedział chłopak i gestem ręki wskazał na drzwi. Cóż za akcent, pomyślałam i zerwałam  się z kanapy. Wymięłam oniemiałego ojczyma ale widząc, że z wrażenia chyba się nie ruszy złapałam go za rękaw koszuli w kratkę i pociągnęłam za sobą. W końcu zaczął iść więc go puściłam. Szłam dokładnie za chłopakiem. Szare rurki z opuszczonym krokiem opinały się na jego nogach. Na górze miał zwykły, gładki, biały T-shirt. Przechodziliśmy właśnie pomalowanym na biało, a od połowy w dół wyłożonym ciemnymi deskami korytarzem. Po drodze mijaliśmy kilka otwartych pokoi ale tylko w jednym byli ludzie siedzący w kółku. Pewnie grupa wsparcia, nasunęło mi się na myśl. Nagle brunet zatrzymał się przed drzwiami z jasnego drewna ze srebrną klamką i trzema matowymi szybami na środku.

- Polubisz Eleanor. To miła dziewczyna, jest tu od wczoraj - uśmiechnął się, co odwzajemniłam i wcale nie dlatego, że był przystojny tylko dlatego, że trafiłam na pokój z moją drogą przyjaciółką.  Dobrze wiedziałam do czego była zdolna, przynajmniej z opowieści. Otworzył drzwi, a widok zaskoczył nie tylko mnie. Szczupła dziewczyna siedziała na łóżku i ... paliła papierosa. Czym oni się zajmują w tym ośrodku. Chłopak przewrócił oczami i podszedł do niej z ręki zabierając jej papierosa. Uśmiechnęła się do niego słodko. Spojrzałam na Brada, biedny aż go wmurowało. Wzięłam od niego walizkę i położyłam ją obok wolnego łóżka na którym usiadłam. Uśmiechnęłam się do niego i pomachałam mu ręką. Pan Malik również się uśmiechnął:

- To wy się zapoznajcie, a my idziemy- po czym wyszedł z pokoju, to samo uczynił Brad uprzednio mi machając.

- Hej Harriet- wstała Eleanor, również wstałam. Przytuliła mnie, po czym odsunęła się trochę uważnie mi się przyglądając:

- Jesteś taka sama jak na zdjęciach, tylko ciut ładniejsza- powiedziała z uśmiechem.

- Ty również.

- Wiesz jakie tu nudy ? Normalnie cisza nocna od dziewiętnastej do ósmej rano. Siódma wstajemy na śniadanie, a potem działamy według tego czegoś- wskazała ręką w kierunku grafiku powieszonego na ścianie.,

- Bez jaj- westchnęłam

- Co nie! Ja myślałam, że ten babsztyl sobie żarty robi.

- Który babsztyl?- zaciekawiłam się.


- Taka jedna opiekunka, stara, utleniana blondyna. Spróbują zdenerwować a nie będzie miło- zapewniła.
Pokiwałam głową. Podeszłam do grafiku, wynikało z niego, że za pięć minut mamy zajęcia z panią McHoffin i jej pomocnikiem. Ciekawe kim? Elfem?

- Kim jest ten pomocnik spytałam El odwracając się od grafik. Zmrużyła oczy w skupieniu:

- Jacyś goście tutaj przyjechali charytatywnie, to pewnie jeden z nich- odrzekła.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i postanowiłam się przebrać. Moja współlokatorka też na to wpadła i zdjęła swoją niebieską koszulkę. Po czym pochyliła się nad walizką. Zrobiłam to samo. Ze środka wygrzebałam białą bokserkę i krótkie spodenki w motyw Galaxy. Ubrałam się pospiesznie i założyłam baletki. Eleanor założyła luźny, biały T-shirt z napisem i czarne legginsy. Ubrała swoje niebieskie tenisówki i byłyśmy gotowe. Przemierzałyśmy korytarz szukając sali. Jak się okazało była to jedna z otwartych sal. Weszłyśmy do niej było już parę osób i jakaś kobieta, rozpoznałam w niej tą opisaną przez brunetkę. Kiedy przyszli już wszyscy, było nas może dwunastu usiadaliśmy w kółku. Po chwili do pomieszczenia wszedł dość wysoki chłopak. Miał ciemne loki i zielone oczy. Nie zwrócił na nas zbytniej uwagi:

- Ja go chyba skądś znam- powiedziałam do El spojrzała na mnie, ze zdziwieniem. Kobieta odchrząknęła, zerknęłam na nią wpatrywała się we mnie z wyrzutem. Nie tylko ona oczy chłopaka również były wpatrzone we mnie, tyle, że on patrzył na mnie raczej z przerażeniem. Teraz byłam pewna, że go znałam, a wydostanie się z tego ośrodka to kwestia czasu. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miał być jutro ale nie mogłam się powstrzymać ** Tak w sumie to ten rozdział wyraża to co miał, więc jest ok. Dziękuję za komentarze pod poprzednim, motywujecie mnie :3 To może: 
5 komentarzy - następny rozdział  i do zobaczenia ( mam nadzieję :D  )

+ Jeśli ktoś chcę być informowany o rozdziałach na Twitterze to pisać :)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Post Organizacyjny

Dziś raczej organizacyjnie. Otóż możecie zadawać pytania postaciom, i mi w komentarzach oraz na Asku : http://ask.fm/Amelka24.
Co do rozdziałów to jak na razie będą się pojawiać w środku tygodnia, np. środa, czwartek. Po  wakacjach może zacznę dodawać np. w soboty. Zależy jaki będe mieć plan lekcji. Pamiętajmy jeszcze, że mam też życie prywatne więc godziny dodawania mogą być różne. To na tyle  Do napisania :)

+++ Jakby ktoś znał fajny blog, który robi szablony to bardzo proszę o link :) Z góry dziękuję ♥


sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział pierwszy



Przeróżne myśli chodziły mi po głowie. Co ja im takiego zrobiłam, że chcieli wysłać mnie do... właśnie, czego? Ośrodka? Poprawczaka? Bóg jeden wie czym jest to całe ZPM. Bóg i wujek Google. Postanowiłam, że zamiast czekać na swoją matkę i jej niedoszłego męża lepiej będzie zdobyć jakieś informację. Podczas kiedy mój czarny laptop włączał się wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się uważnie po pokojach.  Melanie oglądała Camp Rock. Matko ile ona ma lat? Ja w jej wieku miałam ciekawsze zajęcia. Nie zawracając sobie tym głowy udałam się do kuchni. Przez okno dostrzegłam, że deszcz zmienił się w ulewę. Wzruszyłam ramionami i wstawiłam czajnik z wodą. Podeszłam do szafki ze słodyczami i wyjęłam paczkę ciastek, które będą świetną odmianą śniadania. Sięgnęłam na blat po mój biały kubek który cały ubrudzony był czekoladą. Zarówno w środku jak i na zewnątrz. Dobrze wiedziałam czyja to sprawka, więc w celu zemszczenia się przejechałam ręką po blacie, aż moja ręka natrafiła na różowy kubek z kimś tam kimś. Kiedyś mówiła mi kto to ale nawet nie warto było pamiętać. Przemyłam kubek wodą i z kwiatka stojącego na parapecie wzięłam garść ziemi i wsypałam ją do środka. Zalałam wrzątkiem i porządnie wymieszałam. Na następny raz zapamięta, że nie rusza się cudzych rzeczy. Wyjęłam filiżankę i zaparzyłam sobie mocną czarną kawę.  Po czym wróciłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi na wszelki wypadek na klucz. Odwróciłam się od drzwi. Na ekranie laptopa można było dostrzec tapetę z kotami, oraz liczne okna dialogowe dotyczące aktualizacji programów. Uznałam, że zajmę się tym innym razem. Włączyłam Internet i od razu wpisałam w wyszukiwarkę ''ZPM''. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Było mnóstwo linków w tym jedna oficjalna strona ośrodka ZPM- Z Pomocą Młodzieży. Uniosłam brwi w górę w geście zdziwienia, a raczej frustracji, że rzeczach dotyczących mnie dowiaduję się zawsze ostatnia. Mimo tego włączyłam stronę. Było tam mnóstwo galerii głównie z młodzieżą kiedy do nich przyszli i kiedy wychodzili. Niektóre zmiany były diametralne. Niejaka Amy z typowego punka stała się starszą wersją mojej wnerwiającej siostry. Spięte włosy, zero kolczyków schludna koszula i spódniczka. Nie dam się tak przerobić pomyślałam i od razu wyszłam z galerii. Uznałam, że lepszy rozwiązaniem będzie sprawdzić od kiedy funkcjonuje ten cały ośrodek. Nasz ośrodek mający na bla, ba bla  niesienie bla bla bla z największym zaangażowaniem funkcjonuje w okresie od 29.06 do 29.08. Jest to terapia dwumiesięczna. Terapia, a co ja jestem człowiek pomidor żeby się leczyć terapeutycznie? Westchnęłam głośno i postanowiłam zobaczyć co sądzą ludzie na temat tego wszystkiego. Wycofałam sie więc z powrotem do wyników wyszukiwania w Google. Znalazłam tam jedno forum gdzie ktoś rozpoczął dyskusję. Była to dziewczyna. Eleanor. Kliknęłam w jej profil i szybko zdobyłam numer Gadu- Gadu. Zalogowałam się na swoje i napisałam do dziewczyny. Żeby odreagować trochę stres związany z tą sytuacją chciałam zadzwonić do przyjaciółki, ale przeszkodził mi w tym dźwięk przychodzącej wiadomości na GG. Zerknęłam nie pewnie na ekran. Eleanor odpisała na moją wiadomość. Co więcej okazało się, że również jedzie na dwumiesięczną terapię dla ludzi pomidorów. Zaśmiałam się w myślach. Nasza rozmowa stawała sie coraz luźniejsza. W końcu zeszła na temat szkoły, przyjaciół. Jak się okazało została wysłana do tego nieszczęsnego ośrodka za sprawą przyjaciół- też mi przyjaciele. Otóż poszli oni do jej mamy i nagadali jej strasznych rzeczy, że pali, że pije, chodzi na  imprezy. Dodali też parę innych rzeczy ale nie będę ich przytaczać. Jako jej matka zawsze wolała wierzyć innym niż własnej córce- skąd ja to znam? - dała wiary wszystkim tym rzeczą choć wiele z nich mijało się z prawdą. Następnie dla odmiany to ja opowiedziałam jej swoją historię począwszy od wnerwiającej siostry aż do wizyty listonosza. Popisałyśmy jeszcze z dobrą godzinkę, po czym wymieniłyśmy się swoimi numerami telefonu. Odjechałam od biurka na moim obrotowym krześle. A następnie obróciłam. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk zapinania przeciw deszczowej kurtki Melanie. Która szczerze była chyba najbrzydszą jaką kiedykolwiek widziałam i tyczy się to zarówno mojej pseudo siostry jak i kurtki. Zaciekawiona tym gdzie wybiera się ten młodociany prześladowca wyszłam z pokoju:

- Ty gdzie się wybierasz? - spytałam. Szczerze? To mało mnie to obchodziło w razie jakby Melanie zniknęła bez śladu, to za jakieś dwa miesiące mogło by mi się magicznie przypomnieć gdzie się wybierała.

- Do Abby - odparła od niechcenia. Wkładając kalosze.

- Rodzice wiedzą - uniosłam brwi do góry.

- Nie muszą - odpyskowała i chwyciwszy swoją neonowo- różową torebkę wyszła z domu.

- Jak sobie chcesz - powiedziałam choć i tak pewnie tego nie usłyszała.Korzystając z okazji, że się jej pozbyłam. W ekspresowym tempie przebiegłam na drugi koniec domu do pokoju z wielkim, różowym ,,M'' na drzwiach. Tak naprawdę to nie wierzyłam, że moi rodzice sami wpadli na ten durny pomysł z ośrodkiem, ktoś musiał im pomóc. Weszłam więc do bijącego różem pokoju. Rozejrzałam się dokładnie. Podeszłam do komody. Otworzyłam trzecią szufladę i tak jak zgadywałam znalazłam tam laptopa. W białym pokrowcu z różnych wielkości diamencikami. Westchnęłam na ten widok, już nic mnie chyba nie zdziwi. Wyjęłam go i usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Jak się okazało był tylko zahibernowany więc poszło szybciej. Otworzyłam przeglądarkę. Znalazłam przycisk historii i przejrzałam ją pod względem haseł ZPM i ośrodek. Oczywiście było tego więcej niż się spodziewałam. Ona chyba nigdy nie naucz się do czego służy przycisk Delete. Z tego co widziałam na podstawie historii przeglądarki dość skrupulatnie przeglądała terminy zgłoszeń, galerię i program zajęć. Jeszcze się zemszczę pomyślałam i wyłączywszy historię złożyłam komputer i odłożyłam na miejsce. Po czym wyszłam z pokoju. Jak się okazało przeglądanie tej historii zajęło mi trochę czasu, i  z przerażeniem uznałam, że zaraz wróci  pracy moja matka, a potem ojczym. Zdążyłam przejrzeć Twittera, a drzwi do domu otworzyły się. Wyszłam ze swojego pokoju. Z tego co widziałam byli na zakupach. Westchnęłam i usiadłam przy stole w kuchni.

- Cześć Hari - uśmiechnął się wiecznie wesoły konkubent mojej matki.

- Hej Brad - odburknęłam.

Kiedy przynieśli już wszystko i zdążyli poukładać na miejscach:

- Co to ? - spytał Brad. Zerknęłam na niego stał pochylony nad kubkiem którego zawartość była efektem mojej słodkiej zemsty:

- Pytaj Melanie, to jej kubek - odrzekłam śmiejąc się w duchu, że tak łatwo w to uwierzył. Po chwili weszła do kuchni moja matka. Miała wilgotne włosy na skutek słabnącego już deszczu. Wąskie okulary spadały jej z szarych oczu, a szary sweter ściśle przylegał do szczupłej sylwetki:

- Musimy pogadać - powiedziała dość poważnym tonem i usiadła przy stole na przeciwko mnie co po chwili zrobił też Brad. Zacisnęłam oczy udając skupienie:

- Wysyłacie mnie do ośrodka dla trudnej młodzieży - wyszeptałam tajemniczym głosem.

- Skąd wiesz ?- zaciekawiła się matka.
  
- Mam zdolności paranormalne i jasnowidzące - odrzekłam - Tak naprawdę to był tu listonosz.
Matka znowu przybrała kamienny wyraz twarzy i powiedziała:

- W takim razie wiesz, że jeszcze dziś musisz się spakować - po czym wstała i wyszła do salonu.

A Brad jak to Brad. Facet był typowym pantoflarzem. Ani razu się nie odezwał. Choć widziałam, ze cały ten pomysł nie zbyt przypadł mu do gustu. Opuściłam pomieszczenie. Z dna szafy wyjęłam przeźroczysty pojemnik na bieliznę. Pochwyciłam czarne skarpetki i rzuciłam je na łóżko. Ze skarbonki wyciągnęłam dwieście dolarów i tyle samo euro.  Schowałam je do skarpetek, które w pierwszej kolejności wrzuciłam na dno fioletowej walizki. Nie będą mnie trzymać w zamknięciu. Co to, to nie ! 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I już mamy jedynkę :)  Dobrych kilka godzin go pisałam ale ogólnie jestem z niego zadowolona. Zawiera mniej więcej to co chciałam.  Przepraszam za wszelkie błędy stylistyczne i ortograficzne ale jest 00:12. W następnym rozdziale zacznie się więcej dziać :)  Na razie umówmy się tak:
4 komentarze - następny rozdział