Głównym planem Harry'ego było to,
że nie miał żadnego planu. Nie dałam mu co prawda zbyt dużo czasu na wymyślenie
czegoś sensownego ale mógł przygotować cokolwiek wcześniej. Siedział teraz z
nami na łóżku i starał się coś wymyślić. Nie dawał nikomu dojść do słowa, więc
siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w ścianę.
- Mam ! Mam!- krzyknął, podnosząc się z łóżka.
Spojrzałyśmy na niego podejrzliwie. W przeciągu ostatniej pół godziny miał około pięć takich wybuchów, z czego każdy kończył się: ''O nie, jednak nie''. Teraz jednak nie zanosiło się na to, więc wpatrywałyśmy się w niego oczekując co wymyślił:
- Wszystko ma być naturalnie w razie, kiedy pojawili by się świadkowie. Wyjdę od was i za dokładnie pół godziny opuszczę swój pokoju, na korytarz wyrzucę kluczę do budynku. Kilka minut po mnie wyjdziecie stąd i je podniesiecie. Godzinę po obchodzie wyjdziecie na korytarz, potem na dwór tam przejmie was Louis i zawiezie na najbliższy prom.
Pokiwałyśmy głowami, plan niby fajny, ale jedno mi nie pasowało:
- Kto to?
- Mój przyjaciel- powiedział.
- Czemu on, a nie ty?- zaciekawiła się El.
- A czy ja wyglądam na osobę, która ma prawo jazdy? Nie.- odpowiedział sam i na tym rozmowa się skończyła.
Pół godziny, pół godziny, pół godziny...
To była jedyna rzecz, która zajmowała moje myśli.:
- Daj spokój, bo zwariujesz- mruknęła dziewczyna widząc, że od wyjścia chłopaka cały czas byłam gdzie indziej myślami:
- Dobra- westchnęłam- włącz telewizję.
Usiadłam koło niej na łóżku. Włączyła telewizor i wręczyła mi pilota:
- Znajdź coś fajnego, ja idę zrobić herbatę, chcesz też?- spytała już w drodze do kuchni.
- Jasne!- krzyknęłam.
Podczas kiedy dziewczyna robiła herbatę skakałam po kanałach starając się znaleźć coś godnego uwagi. Natrafiłam na jakiś program o zwariowanych kotach:
- Niech będzie- mruknęłam pod nosem i tępo wgapiałam się w ekran.
- Proszę- powiedziała El wręczając mi kubek z myszką Mickey.
- Dzięki- powiedziałam i robiąc jej miejsce na łóżku upiłam łyk gorącego napoju.
Starałam się skupić na kotach, ale nie mogłam. W końcu cudem minęło te przeklęte pół godziny. Poderwałyśmy się z Eleanor do drzwi pod którymi teraz podsłuchiwałyśmy. Wyraźnie było słychać szybkie męskie kroki, a po chwili brzęk spadających kluczy:
- Coś panu spadło- zawołała jakaś dziewczyna.
El spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem:
- A, racja- mruknął chłopak udając zdziwionego, choć mogłam się założyć, że się w nim gotowało. Było słychać jak klucze wracają do jego kieszeni, a on sam odchodzi.
- Co teraz?- szepnęła brunetka.
- Nie wiem, mam nadzieję, że coś wymyślił.
Minęła kolejna godzina niepewności kiedy myślałyśmy już, że Harry robi sobie po prostu jaja i nie przyniesie tych kluczy albo siedzi w pokoju i myśli nad jakimś genialnym planem kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Eleanor wstała od stołu i otworzyła:
- Przyniosłem wam kawę - powiedział jakiś zachrypnięty głos, a ja
poznałam w nim Harry'ego.
El spojrzała na niego dziwnie i wzięła kawę, zamykając drzwi. Spojrzała na mnie pytająco i postawiła kawę na stole.
-Chyba wiem powiedziałam i z lekkim użyciem siły otworzyłam pudełko. Wysypałam z niego klucze, dwa paszporty, dowody osobiste i gruby plik kasy:
- Wow, musiałaś w dzieciństwie oglądać dużo kryminałów- stwierdziła dziewczyna i wzięła do ręki jeden z dowodów.
Zaśmiałam się cicho i sięgnęłam po drugi:
- Ja będę Amandą- mruknęła pewnie.
- To ja Sally- odpowiedziałam z uśmiechem i przybiłam z nią piątkę.
~*~
Tego dnia odpuściłyśmy sobie
kolację udając się, że chcemy się wyspać. Eleanor pierwsza poszła pod prysznic.
Założyła legginsy bluzę i uszykowała przy łóżku wygodne buty.
Zaraz po niej do łazienki poszłam
ja, siedziałam tam co prawda trochę dłużej niż ona. Założyłam komplet dresu i
przy łóżku położyłam adidasy. Położyłyśmy się w łóżkach czekając na obchód,
który dziś wyjątkowo szybko się uwinął. Odczekałyśmy równo godzinę od obchodu i
założyłyśmy buty. Wzięłam torbę na ramię i czekałam na Eleanor, która pakowała
nasze dokumenty i pieniądze. Przewiesiła torbę przez ramie i wyszłyśmy z
pokoju.
Na korytarzu panował mrok, i było bardzo cicho:
- Którędy teraz?- spytała najciszej jak umiała dziewczyna wskazałam jej ręką kierunek i ruszyłyśmy przed siebie starając się zrobić jak najmniej hałasu. Chyba się udało bo wkrótce doszłyśmy do drzwi:
- Masz klucz?- szepnęła.
- To ty go nie miałaś?
- Nie.
Przeszukałam kieszenie bluzy, ale dopiero w spodniach znalazłam klucze:
- Mam - powiedziałam i starałam się wpasować któryś z kluczy w zamek. W końcu się udało i byłyśmy na zewnątrz:
- Wolność- podskoczyła Eleanor.
- Nie ciesz się tak, musimy znaleźć jeszcze tego...
- Mnie szukacie- coś szepnęło przy moim uchu.
Wzdrygnęłam się ze strachu, a El cicho pisnęła:
- Louis, tak?- upewniłam się.
Pokiwał cicho głową i skierował się na parking. Wziął nasze walizki i wrzucił je do bagażnika swojego BMW x6 i wsiadł za kierownicę. Usiadłyśmy z El na tylnych siedzeniach:
- Możesz już się ekscytować- powiedziałam i uśmiechnęłam się co szybko odwzajemniła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest mniej więcej sprawdzony. Ale na pewno nie jestem z niego zbyt zadowolona. Dodaję go dziś bo na długi weekend jadę odwiedzić siostrę wiec nie miała bym jak i kiedy go dodać. Miłego wolnego poniedziałku i do zobaczenia ♥
Aaaaaa <3 Świetny ! Kocham to.opowiadanie. Ciekawe co teraz będzie z "Sally" :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity ;33
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ! :)
Ekstra ^^^^^^
OdpowiedzUsuń