poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 19

Kiedy emocje z powrotu Eleanor opadły zrobiłam herbatę i usiadłam z nią na kanapie by mogła mi wszystko na spokojnie opowiedzieć. Brunetka odłożyła kubek na stolik i rozpoczęła swoją historię:

Podczas kiedy Harriet rozmawiała z Harrym wyszłam do salonu, żeby wyciągnąć cukier puder z walizki. Zawsze miałam ze sobą cukier puder, wszędzie. Nie lubiłam zwykłego cukru, nie smakował mi. Raz kiedy byłam dzieckiem na próbę wsypałam do herbaty trochę cukru pudru zamiast normalnego i o dziwo zasmakowało mi.  Od tamtego dnia albo słodzę nim albo niczym. Jako, że miałam ochotę na słodką herbatę podeszłam do walizki.

-Eleanor mogę cię prosić- usłyszałam szept gdzieś  za swoimi plecami. 

Odwróciłam się a moim oczom ukazała się Ashley za, którą stał Niall. 

- Jasne- mruknęłam. Dziewczyna podeszła do drzwi i gestem pokazała mi, żebym udała się za nią. 

Przed domem zaparkowany był samochód, który z tego co dobrze pamiętałam nie stał tam wcześniej. Już miałam o to spytać kiedy poczułam jak ktoś przyciska mi kawałek chusty do twarzy. Chciałam krzyczeć ale nie mogłam. Czułam jak padam z sił. Potem była już tylko ciemność. 
Obudziłam się potem z lekkimi zawrotami głowy. Ręce miałam zakute kajdankami. Siedziałam na tylnych siedzeniach auta, którym kierował nieznany mi mężczyzna. Po kilku minutach jazdy zatrzymał się na poboczu przy lesie. Nie zauważył mojej pobudki dlatego kiedy tylko odwrócił się do tyłu zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Łyknął to bo już po chwili biegł w krzaki. Wykorzystałam tę okazję najlepiej jak mogłam i pędem rzuciłam się do drzwi, których oczywiście nie zamknął. Pobiegłam w przeciwną stronę, niż on obejrzałam się za siebie, żeby mieć pewność, że mnie nie dogania. Kiedy wpadłam na coś, a raczej kogoś. Podniosłam wzrok i ujrzałam dość postawnego raczej niskiego mężczyznę w zielonych spodniach z szelkami, białą koszulką i brązowym kapelusikiem z piórkiem. 

- Guten Morgen- powiedział i uśmiechnął się szeroko. Moje usta automatycznie się otworzyły, kiedy za nim ujrzałam jeszcze kilku takich mężczyzn oraz kobiety w falbaniastych sukienkach z gorsetem i mini fartuszkiem.
- Niemiecka wycieczka- mruknęłam do siebie.


- W tym momencie będzie coś co może i trudno wziąć na słowo ale musisz mi uwierzyć- powiedziała. 

Pokiwałam głową więc wróciła do opowieści:

Wtedy nagle z tłumu wyłonił się Zayn- ten wiesz który- i on był w takich bawarskich spodenkach jak ci wszyscy inni. Okazało się, że jestem jedynie 12 km od Londynu więc nie było problemu z powrotem. Dał mi na bilet i zostawił w spokoju. 


- Wow- wydusiłam 

- Wiem, a przywiozłem po drodze gazetę. Nie wiem skąd jest ale chociaż rozumiem język- uśmiechnęła i wręczyła mi czasopismo- A teraz jeśli nie masz nic przeciwko pójdę się położyć strasznie mnie to wszystko wycieńczyło- mruknęła i poszła na górę.

w tym czasie otworzyłam gazetę na spisie treści, a moim oczom ukazało się znajome nazwisko. Pośpiesznie otworzyłam na stronie z interesującym mnie tematem.

Czy to koniec wielkiego boybandu?! Harry Styles planuje ślub ze swoją ukochaną Taylor Swift!






~~~~~~~~~~

Planowałam dłuższy rozdział ale wzięła mnie choroba,a od ostatniego minęło tyle czasu, że uznałam, że lepszy krótszy niż żaden dlatego jest to :) Pozdrawiam i dziękuje za wszystkie komentarze bo to one mnie motywują do dalszej pracy ♥

sobota, 27 września 2014

♥ ♥ ♥

Hej wszystkim! Chciałam tylko powiedzieć, że rozdział pojawi się niebawem. Wybaczcie opóźnienie ale trochę zajęło mi oswojenie się z nową szkołą i znajomymi. Nie zapomnijcie komentować rozdziałów i do zobaczenia wkrótce :)

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 18

W całym swoim życiu tylko dwa razy prawie spóźniłam się na samolot. Raz kiedy jechałam na wakacje z rodzicami i bawiąc się lalkami wyjęłam baterie z zegarka zapominając ich potem włożyć. Ale była to sytuacja kryzysowa, Barbie spaliła obiad ktoś przecież musiał ugasić ogień i wtedy zjawił się Ken z gaśnicą (czyt. bateriami). Spóźniliśmy się nieznacznie i zdążyliśmy w ostanie chwili. O ile pożar w domu Barbie był sytuacją kryzysową to pogaduszki z Louisem nie. Po skończonej transformacji siedzieliśmy, bez końca piliśmy herbatę i rozprawiali na różne tematy. A kiedy się ocknęłam była 5:45. Rzuciłam się biegiem po swoje rzeczy, nie było ich dużo bo przyjechałam na jeden dzień.

Louis uprzejmie odwiózł mnie na lotnisko, aż serce mi się kroiło przez to świństwo, które mu zrobiłam. Kiedy tylko Louis wyszedł na chwilę zabrałam ten list. Schowałam go do torebki, a chłopak nawet się nie zorientował. Przez zgniecenia trudno było zobaczyć wiele wątków więc czytanie zostawiłam na później.

Przez cały czas bacznie rozglądałam się za Harrym ale nie było go nigdzie widać. Do czasu odprawy celnej kiedy to stał dokładnie dwie osoby za mną. Odwróciłam się plecami i nawet nie próbowałam się oglądać. Jak najszybciej zmyłam się w kierunku samolotu. Później jakoś poszło Harry miał miejsce na drugim końcu samolotu i oboje siedzieliśmy tyłem do siebie. nie było szansy, żeby mnie rozpoznał. W sumie lot przebyliśmy bez najmniejszych problemów. Z samolotu wyszłam pośpiesznym krokiem i byłam jedną z pierwszych osób, które go opuściły. Biegiem rzuciłam się na postój taksówek, Harry co prawda był nie wiele za mną ale nie wzbudziłam jego podejrzeń raczej wściekłość, że mnie nie wyprzedził w wyścigu do taksówek. Przed budynkiem lotniska stała tylko jedna taksówka, do której wsiadłam i kazałam kierowcy odjechać jak najszybciej tłumacząc się spóźnieniem na spotkanie z agentem nieruchomości.

W domu byłam kilka minut później. Zapłaciłam taksówkarzowi i wkroczyłam do mieszkania. Było  dziwnie puste. Otworzyłam okno w kuchni i salonie po czym rzuciłam się do łazienki. Włączyłam prysznic i pozbyłam się ciuchów, które upchałam na samym dnie kosza na pranie. Zmoczyłam twarz i owinęłam ręcznik wokół głowy tworząc turban. Nie mogłam pozwolić, żeby Harry poznał mnie po włosach. Założyłam na siebie ręcznik kąpielowy i usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Wyłączyłam prysznic i otworzyłam drzwi Harry'emu, który patrzył na mnie podejrzliwie.

- Wejdź Harry- przepuściłam go w drzwiach.

Brunet zrzucił płaszcz i powiesił go na haku. Zdjął swoje skórzane sztyblety* i okulary przeciwsłoneczne.

- Napijesz się czegoś?- spytałam z kuchni.

- Nie- powiedział cicho wciąż patrząc w moim kierunku tym, samym wzrokiem co mogłam wyczuć nawet na niego nie patrząc.

- O co chodzi Harry, coś się stało?- zapytałam w końcu odwracając się.

Zignorował moje pytanie i powolnym krokiem ruszył w moim kierunku.

- Brałaś prysznic?

- Tak.

- A wybierasz się gdzieś?- uniósł brew do góry.

- Nie, o co ci chodzi- podniosłam głos.

- Dość mocny makijaż ja na ciebie- wyznał.

Wtedy mnie olśniło, Louis użył wodoodpornych kosmetyków. Przepłukanie twarzy wodą nic tu nie dało. Zagryzłam wargę szukając jakiejś wymówki ale Harry mnie ubiegł.

- Masz mnie za idiotę Evans?- warknął.

- Zależy w jakiej kwestii- uśmiechnęłam się gorzko.

- Co robiłaś w Londynie?- spytał opuszczając mój komentarz.

- Skąd pomysł, że w nim byłam?- odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.

- Mam telewizor, oglądam wiadomości, a tak w ogól...- przerwał kiedy zobaczył zdjęcie Louisa leżące na blacie. Tomlinson dał mi je kiedy wyjeżdżałam w sumie to znalazłam je w skrytce samochodowej i spytałam czy mogę je zatrzymać bo moje ramki stoją puste, zgodził się.

- Dobrze, że mi przypomniałeś, muszę je włożyć do ramki- wzięłam zdjęcie do ręki. Mina Harry'ego byłą mieszanką złości, zdziwienia i czegoś na kształt wewnętrznego bólu czego nie mogłam do końca odgadnąć - Kontynuuj- powiedziałam.

- Muszę się zbierać powiedział, dokończymy to- odwrócił się z zamiarem wyjścia.

- Harry! Poczekaj!- spojrzał na mnie wyczekująco- Jak wrócisz to porozmawiaj z Louisem, był strasznie przybity jak go odwiedziłam.

Uśmiechnął się smutno i pokiwał głową.

- Do zobaczenia Harriet- powiedział dość tajemniczym głosem i zostawił na oparciu kanapy kawałek papieru po czym wyszedł.

- Oj Styles, ja cię nigdy nie zrozumiem- westchnęłam.

Ubrałam się w coś normalnego i zmyłam makijaż do końca. Wyszukałam jakiś przepis na ciasto marchewkowe bo góra marchewki zalegała mi w lodówce od dłuższego czasu. Zrobiłam ciasto i doprowadziłam mieszkanie do porządku. Znalazłam jakąś ciekawą książkę w pokoju Nialla. Pewnie zostawił ja podczas ostatniej wizyty. Kiedy byłam mniej więcej w dziesiątym rozdziale rozległo się ciche pukanie do drzwi  Rzuciłam książkę na kanapę i ruszyłam do drzwi zauważając papier, który musiał wcześniej spaść na ziemię przez co o nim zapomniałam. Podniosłam go i wsadziłam do kieszeni. Otworzyłam drzwi, a ktoś gwałtownie wtargnął do mieszkania. Miałam już grozić, że znam kung-fu kiedy zobaczyłam kto właśnie stoi przede mną:

- Eleanor?!



sztyblety- to te buty które zazwyczaj nosi Harry (tu) i (tu)

~~~~~~
Wybaczcie mi tę dłuuugą nieobecność ale te wakacje były dużo bardziej aktywne niż tego chciałam i niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że miło spędziliście letni czas oraz, że rozdział się podoba. Pozdrawiam ♥


poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 17

Czekałam na Zayna w umówionym miejscu. Mężczyzna spóźniał się już piętnaście minut. Nie to, żeby mi to przeszkadzało. Po prostu w Szwecji, gdzie obecnie mieszkałam, ludzie mieli bzika na punkcie spóźnień. Zawsze byli punktualni, do czego zdążyłam już przywyknąć dlatego właśnie czekanie na Malika strasznie mnie nużyło.  Po raz kolejny zerknęłam na zegarek. W tym własnie momencie zobaczyłam przed sobą Zayna, który sapał jakby właśnie przebiegł maraton.

- Wybacz spóźnienie, miałem mały problem w ośrodku- wyjaśnił.

Potaknęłam mu i lekko się uśmiechnęłam:

- Nic się nie stało.

- Więc o czym chciałaś pomówić?- zapytał zajmując miejsce na przeciwko mnie.

- O narkotykach- powiedziałam bez ogródek na co Zayn momentalnie się spiął.

W jego oczach widać był nutkę strachu i rozdrażnienia, co za wszelką cenę próbował ukryć. Uśmiechnął się nerwowo i spytał:

- A dokładniej?

Opowiedziałam mu całą historię mojego wejścia w posiadanie torebeczki z proszkiem. Zwróciłam też jego uwagę na dziwne zachowanie Niall'a, Ashley i Harry'ego. Zayn słuchał mnie uważnie, nie przerywając ani razu. Odezwał się dopiero kiedy skończyłam mówić.

- To co teraz powiem może ci się wydawać nierealne, ale to Niall jest dilerem.

Zaśmiałam się cicho, bo to przecież nie mogła być prawda.

- Mówię poważnie. Mogę się założyć, że już szuka tej działki i niebawem po nią wróci, on albo Ashley.

Nie chciałam w to wierzyć ale Zayn był przekonany o tym co mówił.

- Więc co mam zrobić? - spytałam.

- Odłóż to tam gdzie było. Niebawem, któreś z nich przybędzie po działkę, pod byle pretekstem po ich wyjeździe zobacz czy paczka zniknęła z torby i będziesz wiedzieć kto mówi prawdę- wyjaśnił.

Chwila ''z torby''. Skąd on wie, że znalazłam to w torbie. Nawet słowem o tym nie wspomniałam, powiedziałam, że znalazłam to w domu. 

- Skąd wiesz, że znalazłam je w torbie?

- Wspomniałaś o tym- uśmiechnął się.

- Własnie, że nie- powiedziałam.

- Zapewniam cie, że tak, a teraz wybacz. Obowiązki wzywają- posłał mi ostatni uśmiech i wyszedł.

- Podejrzane- mruknęłam do siebie.

Zerknęłam na zegarek. Do spotkania z Louisem została mi około godzina. Zamówiłam kawę na wynos i powolnym krokiem ruszyłam do domu Tomlinsona. Dotarłam dwie minuty przed czasem. Zadzwoniłam domofonem, do pokaźnych rozmiarów, domu Louisa. Chłopak od razu mi otworzył. Weszłam do jego przestronnego, w większości białego apartamentu. Zaprowadził mnie do salonu.

- Więc jaką masz sprawę?- uśmiechnął się ale widać było, że coś jest nie tak. Jakby był smutny. Mimo to wolałam nie pytać. Nie chciałam go zdenerwować.

- Mógłbyś mi pożyczyć trochę kasy?

- Jasne, ile dokładnie?- zapytał.

- Na bilet powrotny i stówkę.

- Jasne, przeleję ci na konto, może być?

- Nie mam konta. Jestem nieletnia- przypomniałam mu.

Louis spojrzał na mnie dziwnie. Ewidentnie był zaskoczony.

-Więc dam ci je teraz- mruknął i pośpiesznie opuścił salon.

Rozejrzałam się po salonie. Louis miał wolno stojącą kuchnię. Cicho wstałam z kanapy i ruszyłam w jej kierunku. Na jednej ze ścian, obok stołu kuchennego była mokra plama na ścianie. Skierowałam wzrok niżej na potłuczone szkło. Ktoś musiał go odwiedzić przede mną i na pewno nie była to miła wizyta. Wyglądało na poważną kłótnię podczas, której w ruch poszły szklanki.

Na stole leżała koperta, była otwarta. Kawałek od niej była jej zgnieciona zawartość. Może to nie gość zdenerwował Louisa tylko treść listu. Podeszłam bliżej chcąc zobaczyć kto był nadawcą ale usłyszałam zbliżające się kroki więc pośpiesznie wróciłam do salonu i w ostatniej chwili udało mi się usiąść na kanapie.

Louis wręczył mi białą kopertę i uśmiechnął się ciepło.

- Co do twojego konta to pomówię o tym z Harrym- zapewnił- Napijesz się czegoś?

- Herbatę poproszę- powiedziałam.

Tomlinson zniknął w kuchni, a ja dostałam sms. Był on od Barbary:

Harry nie może się do ciebie dodzwonić na stacjonarny. Jest mega wkurzony. Leci do ciebie!!!

Po przeczytaniu wiadomości dosłownie mnie zmroziło. Nie było mowy, żebym leciała samolotem razem z nim. Sprawdziłam tabelę lotów. Następny był dopiero z samego rana. Dokładnie o 6:15. Nie było wcześniejszych więc nie mogłam nic zrobić. Musiałam to dobrze przemyśleć. Po chwili doszedł do mnie Louis z herbatą. Włączył wieczorne wiadomości.

W dzisiejszym wydaniu wiadomości: ''Starsza pani chciała pobić tramwajarza bo ten nie przepuścił jej na pasach. '' ''Bliżej Afryki- nowa kolekcja obrazów słynnego malarza dzisiejszych czasów'' ''Lotniska wzmagają kontrolę po tym kiedy rzekomo widziano zaginioną Harriet Evans na Londyńskim lotnisku'' A także... 

Nie słyszałam co mówili dalej bo stałam się jakby nieobecna. Spojrzeliśmy na siebie z Louisem w tym samym czasie.

- Coś załatwię- powiedział i opuścił mieszkanie.

Nie maiłam pojęcia co chciał załatwić. Wrócił po dwudziestu minutach z farbą do włosów i czymś małym co trudno mi było określić.

~*~

Jak się okazało Louis był mistrzem pędzla. I po godzinie moje włosy były w ładnym odcieniu niebieskiego. Miały co prawda miejscowe prześwity brązu ale nie były one widoczne. Małym ''czymś'' co przyniósł Louis okazały się soczewki, które zrobiły moje brązowe oczy czymś...niebiesko-brązowym. Następnie Tomlinson zrobił mi mocny makijaż i trudno było mnie poznać. Swoją drogą makijażystą również był nieziemskim. Byłam już gotowa do drogi. Nie warto było mi iść spać na godzinę, gdyż tylko zostało do odlotu samolotu jeśli odjąć czas na odprawę i dojazd na lotnisko. Nie było w tym nic dziwnego, zmiana mojego wyglądu zajęła nam całą noc. Poszło by szybciej gdyby nie to, że moje włosy musiały ''załapać'' kolor, a podczas wkładania soczewek strasznie się szarpałam co tylko utrudniało Louisowi zadanie. Mimo nie wyspania byłam zadowolona, bo teraz mogłam zostać nie zauważona, nawet przez Stylesa. 


~~~~~~~~~~~
Panie i Panowie to chyba najdłuższy rozdział w historii LiB! Postaram się, żeby teraz rozdziały (przynajmniej te wakacyjne) były mniej więcej takie lub dłuższe. W razie pytań ta dziewczyna to ta sama, która była Harriet wcześniej, po prostu się przefarbowała (podobnie jak bohaterka :) ) To chyba na tyle. Do zobaczenia ♥

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 16

Chodziłam w kółko nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. To nie mogły być narkotyki. Dlaczego zawsze muszę wpadać na psycholi albo ćpunów. Potrzebowałam pomocy kogoś kto oceni czy to dragi. Kogoś z mroczną przeszłością. Ale nie Harry'ego. Potrzebowałam Zayna.

Sięgnęłam do kieszeni i wybrałam opcje łączenia kontaktów z Facebookiem. O dziwo niektórzy byli na tyle głupi, że podawali swoje numery telefonu. Jak się za chwilę okazało Zayn należał do tych osób. Czym prędzej wybrałam jego numer.

- Zayn Malik, słucham?

- Panie Malik to ja- powiedziałam konspiracyjnym tonem.

- Harriet?! Dziewczyno! Co ty wyprawiasz i gdzie się podziewasz?

- Wszystko panu opowiem jak się spotkamy ale musimy się umówić.

- Może być jutro? O 19? Wybierz miejsce.

- Może ta kawiarenka przy muzeum Sherlocka Holmesa na Baker Street?

- Dobrze, mam nadzieję, że mnie nie wystawisz- zaśmiał się dźwięcznie.

-Nie mam zamiaru- szepnęłam i zakończyłam połączenie.

Rzuciłam telefon na łóżku i otworzyłam szafę.  Przesunęłam poskładane w równą kostkę ubrania i wyjęłam zza nich fioletową puszkę. Sprawdziłam ile pieniędzy mi zostało. Jęknęłam sfrustrowana. Starczyło tylko na bilet w jedną stronę. Skończyła się zabawa. Teraz potrzebowałam jeszcze pieniędzy. Ponownie sięgnęłam po telefon przejechałam przez swoje kontakty.

Louis wydawało mi się, że mamy dobry kontakt więc bez wahania otworzyłam okno do pisania smsów.

Spotkajmy się jutro o 21:00 potrzebuję twojej pomocy. Tylko, proszę cię niech to zostanie między nami.

Na odpowiedź chłopaka nie czekałam długo, już po kilku minutach doszła odpowiedź.

Jasne! :) Może u mnie? Mieszkam na Chelsea 121. Będę czekał xx

Chłopak mieszkał w jednej z najbogatszych dzielnic Londynu. Na pewno bilet wte czy we wte nie zrobi mu różnicy. Wrzuciłam do swojej torby bieliznę na zmianę i torebeczkę z białym proszkiem. Zamknęłam dom na wszystkie możliwe zamki. I zadzwoniłam po taksówkę. Wtedy mnie olśniło. Eleanor pewnie miała tego więcej. Sprzedam narkotyki i się wzbogacę. Przestało mi zależeć na pozbyciu się ich, wręcz przeciwnie.



~~~~~~
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodawałam. Dziękuję Anonimkowi, który uświadomił mi ile czasu już minęło :)  Niedługo wakacje więc rozdziały będą częściej i będą dłuższe. Pozdrawiam ♥



wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 15

Ważna notka pod rozdziałem


U Barbary nie miałam zbyt dużo czasu na przemyślenia ponieważ brunetka zajęła mi większość czasu. Dużo rozmawiałyśmy. Większość naszych dialogów była normalna oprócz jednego...

- Zastanawia mnie jeszcze jedno- wyznałam.

- Tak?- spytała podnosząc na mnie wzrok znad kubka herbaty.

- Czemu Harry się tak strasznie dziwnie zachowuje?

Spojrzała na mnie z lekkim strachem w oczach i powiedziała.

- Spytaj Louisa, nie Harry'ego. On ci wszystko powie, nie umie kłamać. Tylko pamiętaj, że ja nic ci nie mówiłam...Jeszcze jedno. Harry nie może wiedzieć o wasze rozmowie bo skończysz jak wszystkie inne.

Nie wyrabiałam już z natłoku tych wszystkich informacji.  Podziękowałam Barbarze za gościnę i założyłam okulary. Lepiej, żeby nikt mnie nie poznał w tej fryzurze. 

Kiedy w łazience w mieszkaniu Palvin chciałam umyć włosy pomyliłam szampon z szamponetką. W efekcie czego moje włosy były jakby różem wchodzącym w fiolet. Barbara powiedziała, że nie jest najgorzej. Co nie zmienia faktu, ze farba zejdzie dopiero za około 1-2 tygodnie. 

Przepychałam się wśród ludzi na londyńskim lotnisku. Kiedy już myślałam, że wszystkich ominęłam wpadłam na czyjąś, umięśnioną klatkę. 

- Oh, przepraszam- mruknęłam i uniosłam wzrok. 

Serce mi stanęło kiedy przed sobą zobaczyłam Zayna. 

- Nic się nie stało..- powiedział uważniej mi się przypatrując.

- Muszę już uciekać- powiedziałam i czym prędzej uciekłam w stronę odprawy celnej zostawiając zaskoczonego Malika w tyle. 

~*~

Odetchnęłam z ulgą kiedy w końcu byłam w Szwecji. Przeczesałam ręką włosy i skierowałam się w stronę postoju taksówek. Wsiadłam do jednego z pojazdów, który odwiózł mnie do domu. 

Rzuciłam torbę w korytarzu i weszłam na górę. Zebrałam pranie i wrzuciłam je do pralki. Wzięłam krótki prysznic. Ściągnęłam z białej szafki miękki , fioletowy ręcznik. Owinęłam się nim i otworzyłam kosz z czystą bielizną. Nie miałam czego na siebie włożyć bo jak się okazało Ashley wyjeżdżając zabrała moje bieliznowe pranie. Szczęście, że Eleanor zostawiła swoje ubrania. Zeszłam na dół zostawiając za sobą wodny szlak. Otworzyłam walizkę Eleanor i wygrzebałam z niej kilka rzeczy miedzy innymi szare, puchowe skarpetki. 

Odrzuciłam mokre włosy do tyłu i włożyłam jedną skarpetkę. Niestety drugiej mi się nie udało. Było w niej coś sztywnego. Włożyłam do niej rękę i wyciągnęłam z niej tajemniczy przedmiot. Moja mina momentalnie zrzedła kiedy zorientowałam się, że trzymam w ręku woreczek z białą zawartością.

- Tylko tego mi brakowało- jęknęłam.



~~~~~~~~~

Więc za pomysł dziękuję anonimkowi z aska, który dał mi inspirację na dalszy ciąg opowiadania. Także wszystko co tutaj będzie jest połączeniem wizji mojej i Anonima :) Pozdrawiam ♥

czwartek, 1 maja 2014

♥ ♥ ♥

Mam dla was okazjonalną niespodziankę :) Z racji tego, że jest długi weekend mam dla was propozycje. Więc do 5 maja wysyłajcie mi na maila, aska, tumblra, twittera na co tylko chcecie, propozycje odnośnie dalszego ciągu tej historii. Mam co prawda ułożony plan, ale chcę zaszaleć. Także wysyłajcie mi swoje propozycje na cały dalszy ciąg albo tylko parę rozdziałów. Wybiorę jakąś najbardziej oryginalną i fajną propozycję i zrealizuje ją. Także zapraszam do zabawy ♥ (tylko błagam bez scenek 18+)

Propozycje możecie wysyłać na:
Ask- klik
Twitter- @raspberry_bitch
Tumblr- klik
Mail- fluffy.limited.edition@gmail.com


czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 14

Zostawiłam Barbarę w spokoju i z głową pełną dziwnych myśli złapałam taksówkę. Drżącym głosem powiedziałam kierowcy adres niejakiej Anne Styles. Wyjęłam z torby zerówki i założyłam je na siebie. Jechaliśmy jakąś zatłoczoną ulicą, aż wyjechaliśmy na dużo spokojniejsze drogi. Samochód zatrzymał się po czasie, który wydawał się być wiecznością. Zapłaciłam kierowcy za jazdę i wyszłam z samochodu. Drżącą dłonią zapukałam do drzwi. Otworzyła mi średniego wzrostu kobieta o szerokim uśmiechu. Była porażająco podobna do Harry'ego. Czarne włosy miała spięte w luźnego koka, a jej oczy badały moją twarz jakby próbowała mnie skojarzyć. W końcu spytała:

- W czym mogę pomóc?

- Dzień dobry, jestem studentką dziennikarstwa. Mam napisać artykuł, żeby zaliczyć egzamin końcowy, który poprzednio oblałam. Mogłabym pani zadać kilka pytań?

Kobieta spojrzała na mnie nie pewnie ale skinęła głową i wpuściła mnie do środka. Zaprowadziła mnie do salonu i zaproponowała herbatę, której grzecznie odmówiłam.

- Więc o co chce pani spytać?

- Głównie o Gemmę Styles- wyznałam wyjmując z torby notes i długopis. Kobieta skinęła głową ze zrozumieniem.

- Więc co się z nią stało?

- Nie wiadomo...Pewnego wieczoru kiedy odwiedził ją jej narzeczony była wściekła. Wyszła jakieś pół godziny po nim i zaginęła. Więcej jej nie zobaczyłam. Policja powiedziała, że może po prostu zerwała kontakt z rodziną, ale... ona taka nie była. Zawsze miła i uczynna, nie zrobiłaby czegoś takiego.

- Dobrze..- powiedziałam- A jej stosunki z rodzeństwem.

- Świetnie się dogadywali ale do czasu. Jakieś dwa lata przed jej zaginięciem kiedy zaczęła się spotykać z Lou jej kontakty z Harrym strasznie się pogorszyły.

''Z Lou'' to zabawne. Lou jak Louis...chwila.

- Z jakim Lou, jeśli można wiedzieć- powiedziałam ściśniętym głosem.

- Louisem Tomlinsonem- odrzekła, a moje serce stanęło.

- Byli zaręczeni?

- Tak, przez rok. Planowali ślub. Nie wiem o co się wtedy pokłócili ale to chyba przekreśliło ich związek- wyznała.

- Ma pani moze jakieś jej zdjęcie. Dobrze by było gdybym je dołączyła- skłamałam. Pani TSyles skinęła głową i wyszła z salonu. Wróciła po chwili z zdjęciem w ręku.

- Tego akurat mam dwie sztuki. Proszę, jesteśmy tu razem- wręczyła mi zdjęcie- Coś jeszcze chce pani wiedzieć?

- Dziękuję. Chyba wiem wystarczająco. Dziękuję pani bardzo- wstałam i posłałam kobiecie lekki uśmiech.

Odwzajemniła gest i odprowadziła mnie do drzwi. Ponownie wezwałam taksówkę i kazałam się odwieźć do centrum Londynu. Zaczynało się powoli ściemniać. Wyjęłam telefon i wysłałam sms do Barbary z pytaniem czy mogłabym u niej przenocować. Zdziwiło mnie bardzo, że się zgodziła bo w końcu zna mnie jeden dzień, ale czy mnie coś jeszcze może zaskoczyć?


~~~~~~~~
Mamy 14 ♥ Nie będę się tutaj rozpisywać. Chcę tylko życzyć Wam wspaniałych i szczęśliwych świąt w rodzinnym gronie. Pozdrawiam :)

środa, 16 kwietnia 2014

poniedziałek, 10 marca 2014

Bardzo ważna sprawa

Miał być zwiastun..będą dwa. Do głowy wpadły mi dwa pomysły więc oba zrealizowałam. Mam nadzieję, że spodoba wam się choć jeden i będziecie w stanie zagłosować. Możecie to robić w komentarzach oraz ankiecie tam z boku. Uprzejmie informuje, że (jeśli nie zmienię zdania) oba powinny być opublikowane, tylko to, które wygra głosowanie będzie pierwsze.  Do zobaczenia ♥

Co trzeba zapamiętać:
1. Nie głosujesz na zwiastun tylko na historię, którą przedstawia.
3. Wybaczcie muzykę ale przyczepili się o prawa autorskie.

Zwiastun- Lies

Zwiastun- Confusing Story


(co do CS- nie twierdzę, że faktycznie są trzy siostry Calder, pasuje mi to do fabuły także bez hejtu.)

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 13

Siedziałam własnie na szwedzkim lotnisku MMX kiedy mój telefon zawibrował. Sięgnęłam go z kieszeni, zdążyłam tylko przeczytać, ze ktoś zaprasza mnie do znajomych i automatycznie potwierdziłam. Jeszcze nigdy ktokolwiek obcy nie zaprosił mnie do znajomych więc czemu tym razem miałoby tak być? Po krótkiej chwili przyszła wiadomość.

Gdzie ty się podziewasz?! 

Podniosłam brwi z zaskoczenia i sprawdziłam kto wysłał wiadomość-Zayn Malik. Ten to jest dopiero przebiegły. Postanowiłam go zignorować.

Nie jestem idiotą widzę, że jesteś online. Poza tym wyświetla mi się, ze przeczytałaś tą wiadomość więc odpisz.

Westchnęłam głośno i wyłączyłam telefon. Schowałam go do torby podręcznej i ruszyłam w kierunku odprawy celnej.

~*~

Byłam niezmiernie szczęśliwa kiedy wylądowałam w Londynie. Tak mi brakowało tego miasta. Uśmiechnęłam się do siebie. Sprawdziłam jeszcze raz adres niejakiej Barbary i wsiadłam w pierwsza lepsza taksówkę. Dojechałam na miejsce czyli przed dużą kamienicą z czerwonej cegły. Wdrapałam się po schodach na pierwsze piętro i zapukałam do drzwi z numerem 3. Otworzył mi jakiś chudy i wysoki mężczyzna z kręconymi, blond włosami.

- Zastałam może Barbarę?- spytałam nie pewnie. 

Chłopak uśmiechnął się ciepło i pokręcił głową.

- Wyprowadził się jakiś tydzień temu.

-Ohh- mruknęłam- Nie wie pan może gdzie można ja teraz znaleźć? Jestem jej koleżanką...pokłóciłyśmy się ostatnio i jakoś tak wyszło, że nie widziałyśmy się od jakichś dwóch tygodni. Chciałam ja przeprosić.

Blondyn chyba uwierzył bo powiedział

- Zostawiła gdzieś adres zaraz przyniosę- zniknął gdzieś w mieszkaniu i wrócił po chwili z pomarańczową karteczką w dłoni.

-Proszę bardzo- powiedział.

-Dzięki wielkie- uśmiechnęłam się i opuściłam kamienicę. 

Zerknęłam na adres. 

Harley Street 68 

Cóż, daleko nie ujechała. Zaledwie ulicę dalej. Postanowiłam, że ten mały kawałek się przejdę. Po niecałych piętnastu minutach stałam pod jej drzwiami. Zapukałam delikatnie. Po chwili otworzyła wysoka brunetka z niebieskimi oczami.

-Tak?- spytała.

- Jestem znajomą Harry'ego mogłybyśmy przez chwilę porozmawiać?

Nie wyglądała na przekonaną tym argumentem ale mimo wszystko wpuściła mnie do środka. 

- O czym chciałaś porozmawiać?- zapytała prowadząc mnie do salonu.

- O Niallu? Znasz go może?

- Czy znam? To mój chłopak.

Więc kim jest Ashley?


~~~~~~~~~~~~~~~
Oto jest trzynastka, mam nadzieje, ze nie pechowa :) Z tym rozdziałem do naszej układanki dochodzi jeszcze jeden mroczny wątek, więc powodzenia w główkowaniu jaki ma związek z historią :) Do zobaczenia ♥

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 12

- Harry? Nie śpisz?- szepnęłam podchodząc do niego.

- Mógłbym spytać o to samo, a nawet więcej na przykład co robiłaś z Niallem?

-Więc... On był pijany, a kiedyś czytałam, że jeden student po imprezie... w nocy zaczął wymiotować... i się zakrztusił bo robił to przez sen... no i zginął na miejscu. Niall zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki więc chciałam zobaczyć czy nic mu nie jest- uśmiechnęłam się słodko.

Kłamcą byłam od zawsze pierwszorzędnym. Harry nie wyglądał na osobę, która daje się tak łatwo omamiać ale chyba uwierzył bo odwzajemnił uśmiech.

- Dajmy na to, że ci wierzę- mruknął.

- Okej, fajnie- szepnęłam- Pomyślałam sobie, że w sumie to nie znam okolicy. Może mógł byś mnie oprowadzić?- zaproponowałam.

- Z przyjemnością, jutro?

- Może być jutro- przytaknęła i udałam się na górę.

Spróbowałam zasnąć, udało się choć już nad ranem obudziły mnie krzyki. Nikogo innego jak Ashley oczywiście.

- Nie, nie, nie! Ja chcę jogurt light!

Przetarłam oczy ręką i zwlokłam się z łóżka. Wyciągnęłam z walizki bluzę, którą wsunęłam a ramiona i zeszłam na dół. Wkroczyłam do kuchni gdzie Harry podśmiewając się pod nosem pił kawę, a Nial trzymając się za skronie musiał wysłuchiwać krzyków dziewczyny. Pewnie było to dla niego męczarnią bo zgadując po jego wczorajszym stanie miał sporego kaca. Uśmiechnęłam się do Harry'ego i wstawiłam wodę na herbatę. Ashley po wydaniu z siebie głośnego ''ugh!!!'' opuściła pomieszczenie i usiadła przed telewizorem w salonie, Niall wiernie za nią pobiegł. Styles pokręcił głową z dezaprobatą i udał się za nimi.

~*~

Siedzieli tam już ponad godzinę, zachowywali się bardzo głośno co tylko potęgowało moje zmartwienia. Pomimo hałasu Louis jeszcze nie wstał, dochodziła już dwunasta, a skoro wczoraj nie pił dlaczego spał tak długo. Wyszłam z kuchni i powoli wdrapałam się po schodach na górę. Zapukałam delikatnie do sypialni szatyna i po usłyszeniu cichego ''proszę'' weszłam do pokoju. Louis był dość blady, miał roztrzepane włosy i leżał zakopany w pościeli.

- Wszystko ok? Dość długo nie wstajesz.

Pokiwał lekko głową

- Źle się czuję- mruknął.

- Może coś zjesz, albo się czegoś napijesz?

- Herbatę poproszę- skinęłam mu głową i zeszłam na dół. W salonie było dziwnie cicho, rozejrzałam się po korytarzu na którym również nikogo nie było.

- Dziwne- szepnęłam.

- Co takiego?- mruknął głos przy moim uchu.

Podskoczyłam lekko i szybko się odwróciłam. Styles chyba lubi brać ludzi z zaskoczenia

- Nic, nic tak sobie mówię- powiedziałam.

Chłopak podążył za mną do kuchni. Śledził każdy mój ruch kiedy w końcu powiedział

- Musimy przełożyć nasze zwiedzanie, kazali nam wrócić do ośrodka ale wpadniemy z jakiś czas.

- Ok- odpowiedziałam. Nie ukrywając było mi na rękę, że się ich wszystkich pozbędę.

Skinął głową i poszedł najprawdopodobniej spakować walizkę. Wzruszyłam ramionami i zalałam torebkę z herbatą wrzącą wodą. Zaniosłam ją szatynowi do góry, posłał mi słodki uśmiech i jeszcze słodziej podziękował dodatkowo zdrabniając moje imię. Może to paranoja ale nie wiedzieć czemu miałam wrażenie, że Harry zabijał mnie wtedy wzrokiem. Dziwne rzeczy się tu dzieją. Kiedy w końcu opuścili dom westchnęłam z ulgą i spakowałam swoją walizkę uprzednio rezerwując najszybszy z możliwych lot do Londynu złożę dwóm paniom wizytę może od nich się w końcu czegoś dowiem.


~~~~
Mamy już 12! Yaaay ♥ Jest trochę krótki (trochę?, raczej bardzo) ale pocieszę was, że nie bez powodu. Po głowie chodzi mi drugie opowiadanie, też dość.. tajemnicze? Tak czy siak jeśli chcecie zobaczyć zwiastun nowego opowiadanie głosujcie w ankiecie obok lub piszcie w komentarzach do zobaczenia :)

Suprise!

Więc na początku chciałabym bardzo podziękować Natalii (link), która poświęciła czas, żeby wykonać dla mnie zwiastun. Więc opowiadanie ma teraz nowy (już drugi) zwiastun na, który serdecznie zapraszam (link). Możecie go również obejrzeć tu pod spodem. Co do rozdziału spodziewajcie się go dziś lub jutro ♥


środa, 19 lutego 2014

Rozdział 11

Znalezienie tej koszulki mocno mną wstrząsnęło. W końcu Niall zawsze był taki.. miły, a teraz co? To na pewno ta jego pseudo dziewczyna. Ashley bardziej wyglądała na osobę o zawistnym charakterze. Nie wiem co miała do Eleanor ale coś na pewno. Matko boska, mieszkam z porywaczami, mordercami czy kim tam są. Byłam pewna, że nie zmrużę dziś oka. Jak, skoro męczyła mnie świadomość, że najprawdopodobniej pozbyli się mojej przyjaciółki i to z przyczyn mi nie znanych. Teraz wszystko nabrało sensu, podrapane ramię Nialla, Ashley próbująca mnie zbyć i ten pamiętnik. Fakt nie mam pojęcia czy pamiętnik ma coś do sprawy zniknięcia El ale zapewne tak. W końcu Gemma zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Ale jak, kiedy  gdzie to się stało? Był tylko jeden sposób, żeby poznać prawdę.

Mama Harry'ego wyduszę z niej jakoś tą informację. Tyle, ze ona jest w Londynie, a ja? Nawet nie wiem jak ta mieścina się nazywa, na pewno jakoś po szwedzku. Z resztą nie opłacałoby mi się lecieć aż do Anglii na jeden dzień, przyjechać porozmawiać wyjechać. Teraz z kolei problem, że nie miałam znajomych w Londynie. Znałam, a nawet nie, tylko tego gościa. Liama. Był kolegą Harry'ego, co automatycznie wykluczało tą opcję. Na pewno by do niego zadzwonił. Wyszłam na korytarz dalej pustego domu. Wróciłam do pokoju Nialla. Był tam tablet, nie zwróciła na niego wcześniej uwagi bo byłam zbyt zajęta przeżywaniem szoku. Oczywiście przeszukałam potem rzeczy Eleanor i koszulka zniknęła. Pewnie sama się teleportowała do walizki Ashley.

Wracając do tabletu, były tam wszystkie kontakty Irlandczyka łącznie z niejaką Barbarą. Sprawdziłam jej adres podany pod e-mailem.

Londyn, Downing Street 112, 3.

Zapisałam sobie dane w telefonie i odłożyłam urządzenie na miejsce. Zeszłam na dół i z walizki Eleanor wyjęłam laptopa. Nie wiem jak go przemyciła do ośrodka, ale nie wnikam. Wróciłam do sypialni i wyszukałam trochę faktów o tym zespole. Wybrałam ich opisy:

Niall:
 "Ludzie przedstawiają go jako "niewinnego" ale tak naprawdę to taki nie jest."*

Tyle to wiem, coś ciekawszego internecie.

"Mówi we śnie''

To jest dobre. Męczony poczuciem winy na pewno coś wypapla przez sen. Wystarczy tylko czatować całą noc.

O innych członkach zespołu nie było nic interesującego. Przeglądałam strony dalej aż natrafiłam na ciekawy artykuł:

''Czy Louis is Harry rzeczywiście są razem?''

Nie chciało mi się go czytać, ale nazwa mówi za siebie. Padały podejrzenia o to, że coś ich łączy. Harry miał przyjechać sam dotarł z nim. Albo to prawda albo paranoja. Zważywszy na to, że moja koleżanka zniknęła i jestem w szoku raczej to drugie. Kiedy miałam się zgłębiać w ten temat usłyszałam, że wrócili, może po pijackich krzykach dziewczyny. Zeszłam do nich na dół. Ashley słaniała się na nogach, Niall wyglądał jakby było mu niedobrze, Louis pewnie prowadził, a Harry... Harry wyglądał na trzeźwego.  Blondyn położył się na kanapie,a jego dziewczynę Louis wtargał na górę. Kiedy wszystko mniej więcej ogarnęli. Udali się na górę, a ja razem z nimi. 

Czekałam w kolejce do prysznica, którego od dwudziestu minut okupywał Styles. W końcu kiedy wyszedł skierował się do sypialni, w której był już szatyn. 

- Będziecie spać razem?- zdziwiłam się.

Harry zatrzymał się w pół kroku, a dłonie automatycznie zacisnęły mu się w pięści. Zupełnie jakbym zapytała o coś o co nie powinnam.

- Tak- mruknął ściszonym głosem nawet się nie odwracając.

- Okej- mruknęłam uspokajającym tonem.

Ich zachowanie było coraz bardziej dziwne, jedni kradną rzeczy zaginionym osobą, drudzy wściekają się bez powodu. Udałam się pod prysznic, założyłam piżamę i najciszej jak umiałam udałam się na dół. Wolnym krokiem podeszłam do kanapy na której spał Niall. Mruczał cicho i posapywał ale nic nie mówił. W końcu z jego ust coś wypłynęło:

- Harry- jęknął. Przysunęłam się bliżej.

- Nie... mogę...lubię...jesteś...moim....kumplem...zrobię....ale

Może gdyby nie byłby pijany gadałby do rzeczy. Z jego bełkotu zrozumiałam tylko, że Harry to jego kumpel, a on coś zrobi. Wstałam właśnie, kiedy za mną zapaliło się światło. Odwróciłam się powoli, a moje oczy spotkały się z tymi Harry'ego, który ewidentnie oczekiwał wyjaśnień.

To wpadłam.




~~~~

* te fakty są wzięte z tej strony, ja tylko poprawiłam błędy ortograficzne

Więc jest rozdział. Wohoo! Ciekawi mnie czy domyślacie się już powoli co i jak. Głównie wszystkie fakty do powiązania są mniej więcej w tym rozdziale, ale podejrzewam, że na tym etapie naprawdę trudno je skojarzyć bo to tylko mały puzzel z tej wielkiej układanki, która jeszcze przed nami. Niektórzy mówią, że akcja za szybko sie rozwija. Zupełnie jakby to miałby koniec... a nie jest prawda? Liczę na komentarze i pozdrawiam ♥

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 10

Zamknęłam drzwi do sypialni, która jak powiedział Niall jest teraz moja. Była, podobnie do kuchni zachowana  nowoczesnym stylu. Białe meble i czarne dodatki. Usiadłam na wielkim, miękkim łóżku i otworzyłam dziennik na jednej z środowych stron:

23 sierpnia, Holmes Chapel

Myślę, że byłaby z nas idealna para. Wróciłam właśnie z randki, dał mi kwiaty.
Nie wiedzieć czemu Harry boczy się na mnie odkąd z nim wyszłam. Wiem, że Louis jest jego przyjacielem, ale nie rozumiem dlaczego nie może się pogodzić z tym, że ze sobą chodzimy. Okej, w sumie to jeszcze nie chodzimy ale już niedługo, jestem tego pewna. Może powinnam już wybierać suknię ślubną?

Robi się ciekawie, siostra Harry'ego była z Louisem? Tego faktu też nie znałam. Postanowiłam zobaczyć co było na ostatniej stronie. Niestety górna cześć zalana była atramentem, został się tylko końcówka.

(...)Nie będą ze mną pogrywać. Wszyscy się dowiedzą! Pożałują dnia w którym chcieli ze mnie zażartować. Ciekawe co zrobi mama jak się dowie, pewnie Harry nie będzie już jej ukochanym synkiem. 

Czego pożałują? Tego mogę się dowiedzieć tylko od Harry'ego.. albo Gemmy. Nie znałam jej wiec tym bardzie nie wiedziałam gdzie jej szukać. Oczywiście najlepszym wyjściem było spytać w internecie. Nagłówki stron raziły mnie swoimi wykrzyknikami: ''Tajemnicze zniknięcie!!!''' ''Dziewczyny do dziś nie znaleziono!''.

Więc od niej raczej niczego się nie dowiem. Świetnie, nie ma nikogo kto chciałby mi pomóc, ani Gemmy, ani Eleanor.  Westchnęłam głośno. Potrzebowałam rady, pomocy, moralnego kopniaka- czegokolwiek.

- Harriet?- usłyszałam wołanie tego zachrypniętego głosu należącego do Harry'ego.

Powoli zeszłam po schodach na dół. W korytarzu zobaczyłam Louisa, który rozglądał się nerwowo i zagryzał wargę. Harry nie zachowywał się lepiej przeszywał pomieszczenie wzrokiem, który mógłby mordować. Kiedy mnie zobaczył zaprzestał tej czynności i uśmiechnął się do mnie promiennie.

- Gdzie Niall?

- Na górze- wskazałam głową na schody.

Chłopak udał się na piętro, zostawiając mnie samą z Louisem.

-Więc..- zaczął- gdzie Eleanor?

- Też chciałabym wiedzieć- przekrzywiłam głowę- zniknęła.

Louis wyglądał na zdziwionego ale coś na znak zrozumienia przemknęło w jego oczach.

- I nie szukałaś jej?

- Jest prawie dorosła, może robić co chce.

- Co nie zmienia faktu, że coś mogło jej się stać-powiedział. Przytaknęłam mu.

Nie wiedzieć czemu miałam dziwne przeczucie, że zaginiecie Gemmy i Eleanor są powiązane. Odstęp czasowy to pięć lat, ale może porwała je ta sama osoba. Oczywiście jeśli El została porwana. Usłyszałam kroki na schodach. Harry objął mnie ramieniem

- Zostaną tu parę dni, a my razem z nimi.

- Nie powinniście być w ośrodku?

- Od czego mają Liama- odrzekł Harry i udał się do kuchni. Louis podążył za nim jak cień. Wzruszyłam ramionami. Ashley zeszła na dół i wyminęła mnie bez żadnego słowa. Raczej się nie polubimy- przemknęło mi przez myśl.

- Może pójdziemy na imprezę?- usłyszałam Harry'ego z kuchni.

Dwójka przyjaciół zgodziła się z nim. Ashley pobiegła po Nialla, a do mnie podszedł Louis.

- Idziesz z nami?

- Ja?...Nie, dzięki. Zostanę pouczę się szwedzkiego- uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił gest i poszedł się ubrać.

Oczywiście nie miałam planu się uczyć. Chciałam raczej trochę się tu pokręcić. Dziewczyna Nialla kompletnie mi nie podpasowała. Coś z nią było nie tak. Wszyscy wyszli zostawiając mnie samą w pustym domu. Poczekałam aż odjadą i udałam się prosto na górę do pokoju Nialla i Ashley. Nie miałam problemu z odróżnieniem torby dziewczyny. Raczej ta Nialla nie byłaby różowa w kwiaty. Otworzyłam ja szybkim ruchem i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to T-shirt. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że gdzieś go już widziałam. Miał na samym dole dwie dziury po ugryzieniu psa. Pies ten miał na imię Maks i był bokserem. Wiem to bo Maks jest własnością Eleanor, podobnie z resztą jak ta koszulka. Tylko skąd ona wzięła koszulkę Eleanor? Znałam Calder i sama by jej nie oddała. Przynajmniej nie z własnej woli. Więc podejrzewam, że Niall i jego dziewczyna mieli coś wspólnego z tym zniknięciem. I dowiem się jeszcze co.


~~~~~~~~

Cóż, być może rozdział jest trochę krótki ale zawiera wszystko co miał więc jest ok. Powinno nie być błędów, jednak jeśli się znajdą- informujcie. Pozdrawiam ♥
+ Pamiętajcie o ankiecie :)

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 9


- To się porobiło- mruknęła El patrząc na blond dziewczynę, która pierwsza zdała sobie sprawę z ich obecności.

- Co wy tu robicie?!- krzyknął chłopak wciągając bokserki.

- Wprowadzamy się - powiedziałam i postawiłam walizkę w korytarzu.

- Wy nie powinniście być jeszcze w ośrodku ?

- Nie baw się w Sherlocka tylko podaj swej lubej ubranie- zaśmiała się Eleanor spoglądając na dziewczynę, próbującą się zakryć co zupełnie jej nie wychodziło.

Niall pokręcił głowa z dezaprobatą i przeszedł przez korytarz by wrócić z ciuchami dziewczyny.

- Ash, idź na górę, zaraz przyjdę  oznajmił.

- Uuu, to macie tu pięterko, się Harry wysilił.

- Po pierwsze skąd się tu wzięłyście, a o drugie co Harry znowu wymyślił.

- Czekaj ja też mam pytanko- zaczęła brunetka- gdzie kuchnia, trochę zgłodniałam.

- Zaprowadzę cię, a do tej rozmowy jeszcze wrócimy.

- Oczywiście, że tak- powiedziałam i podążyłam za chłopakiem.

Rozejrzałam się po kuchni, była ładnie urządzona w dość nowoczesnym stylu. Był tam głównie czarny i biały. Jednym słowem klasyka.

- Tu macie herbaty - wskazał na jedną z górnych półek- kawa stoi tu, szklanki i kubki są tam, a talerze pod nimi.

- Długo tu zostaniecie?- spytałam.

- Dopiero przyjechaliśmy.

Pokiwałam głową i wyjęłam kubek. Chciałam spytać chłopaka czy nie chcę się czegoś napić ale jego już nie było. El wzięła jogurt z lodówki i usiadłszy na jednym z krzeseł zaczęła go jeść. Zalałam kawę wrzątkiem i dodałam mleka.

- Napijesz się czegoś?

- Nie dzięki- powiedziała wpychając jogurt do ust.

Pokiwałam lekko głową i usiałam z kawą obok niej. Wzięłam łyk i szybko tego pożałowałam. Kawa była tak gorzka, że aż nie zdatna do picia. Więc wyplułam ją z powrotem do kubka.

 - Co się stało?- spytała dziewczyna, a ja pokręciłam głową.

- Ktoś tu lubi pić mocną kawę, bleee- wystawiłam język dla lepszego efektu, a dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie.

-Spróbowała bym ale trochę jest zapluta.

Wylałam kawę do zlewu. I stanęłam przy dużym oknie w salonie. Nie zbyt podobało mi się to, że Niall i jego.. dziewczyna też tu mieszkają. Skierowałam się więc na taras i przymknęłam drzwi. Wybrałam numer do Harry'ego i poczekałam na połączenie.

- Tak?

- Możesz mi powiedzieć co Niall i jego dziewczyna tutaj robią?

- Nie wi... Fakt, wybacz mieli przyjechać na parę dni. Wpadnę do was i to ogarnę.

- Yhym- mruknęłam i zakończyłam połączenie.

Wzięłam głęboki wdech. Wróciłam do domu. O dziwo Eleanor nie było w kuchni. Nie było jej też w salonie, łazience. Jej w ogóle nie było.

- El!- krzyknęłam chyba po raz setny.

Dziewczyna zniknęła, co było dziwne zważywszy na to, że ludzie nie znikają tak sobie z zamkniętego domu.

- Niall?!- weszłam z impetem do jego pokoju. Chłopak czytał książkę, a Ashley malowała paznokcie.

- Hmm?- zanucił znad książki.

- Nie wiesz gdzie jest Eleanor?

- To twoja przyjaciółka- mruknął.

Skinęłam głową i miałam opuścić pomieszczenie kiedy jedna rzecz przykuła moją uwagę.

- Macie kota?

- Nie, Niall ma uczulenie- wtrąciła dziewczyna, piknikując swoje paznokcie.

Okej, skoro Niall ma uczulenie na koty to czemu na jego ramieniu jest krwawe zadrapanie, raczej Ashley nie zrobiła mu tego swoimi spiłowanymi na krótko paznokciami.

- Szkoda, koty są fajne- potaknęli mi i wrócili do swoich zajęć.

Opuściłam pokój, przechodziłam właśnie przez korytarz na parterze, a w oczy rzuciły mi się drzwi. Nie wiedziałam dokąd prowadzą. Byłam ciekawska z natury więc zapaliłam włącznik. Moim oczom ukazały się betonowe schody w dół.

- Piwnica- mruknęłam do siebie.

Szybkim krokiem zeszłam na dół. Było tu sporo kartonowych pudeł. Nic specjalnego. Ale pod moimi nogami leżał czarny dziennik. Wzięłam go w rękę i otworzyłam na pierwszej stornie. Gemmy Styles. '91

Była za młoda na matkę Harry'ego więc musiała być jego siostrą. Nie wiedziałam nic na temat tego, żeby Harry miał siostrę więc pożyczyłam dziennik bez zamiaru oddania.

~~~~~~~
Jeśli wątpiliście, ze wrócę to przyznam, że ja też. No cóż mamy 9 za sobą. Liczę na komentarze ♥ Tak w ogóle to chyba przeniosę to opowiadanko na Tumblra. Co myślicie?