piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 20

Zdziwiona nagłówkiem zagłębiłam się w artykuł. Ta jak sądziłam opierał się on głownie na domysłach i bez efektownym śledzeniu Harry'ego przez paparazzi. Rzuciłam gazetę na kanapę i podniosłam się z siedzenia chcąc zrobić herbatę. Wtedy przypomniałam sobie o karteczce w tylnej kieszeni.

Alaska 609-774-348

Nie wiedziałam co Harry chciał mi tym przekazać ale był to numer telefonu niejakiej... Alaski. Jest w ogóle takie imię? Postanowiłam jednak zaryzykować i udałam się do swojego pokoju po telefon.

Wybrałam numer i czekałam na połączenie po krótkiej chwili odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. Był zimny, bardzo zimny i na pewno kobiecy. Pani o tym głosie musiał być pozbawiona wszelkich emocji, tak bynajmniej brzmiała.

- Halo?

- Hej... Ja mam twój numer od Harry'ego i... -zaczęłam ale szybko mi przerwała.

- Tego Harry'ego?

- Tak- potwierdziłam.

- Mogę wiedzieć  z kim mam przyjemność? Harry zazwyczaj uprzedza mnie o telefonach od nieznajomych.

- Ach, no tak. Harriet Evans- przedstawiłam się, a dziewczyna wydała się uśmiechać pod drugiej stronie.

- Wiesz, jestem teraz trochę zajęta, zadzwonię do Harry'ego i dowiem się o co chodzi i dam ci znać co i jak- zapewniła.

- Ok to do usłyszenia- zakończyłam połączenie, trwające dokładnie 37 sekund.

- Dziwna dziewczyna- mruknęłam do siebie.

Słyszałam zza ściany, że Eleanor bierze prysznic. Miałam zamiar zbierać się do snu. Chciałam jednak wcześniej dokończyć czytanie gazety, w której było jeszcze kilka fajnych artykułów. Zeszłam więc na dół po schodach i wzięłam gazetę pod rękę kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

Kto znowu? Pomyślałam wściekła i szybko ruszyłam pod drzwi.

Zdążyłam je otworzyć kiedy zobaczyłam przed sobą dwóch umięśnionych mężczyzn w mundurach. Chwila..

- Harriet Evans? - zdążyłam tylko przytaknąć kiedy jeden z nich rzucił się na mnie i zakuł mnie w kajdanki.

Dopiero teraz zauważyłam, że była z nimi kobieta w miarę wysoka i szczupła. miała długie, proste blond włosy i niebieskie oczy.

- Alaska Larsson, komisarz tutejszej policji. Jesteś zatrzymana pod zarzutem ucieczki z ośrodka zamkniętego, posiadania narkotyków i próbę zabójstwa. Masz prawo zachować milczenia- powiedziała, a mi zrobiło się czarno przed oczami.


~*~

*Alaska*

Skończyłam przeglądać papiery na moim biurku kiedy po pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu.  Odebrałam przy okazji podnosząc kawę ze stołu.

- Jak tam nasze sprawy?

- Twoje sprawy- mruknęłam i upiłam łyk kawy.

- Mniejsza, Evans siedzi?

- Na razie w areszcie, ale żaden adwokat jej z tego nie wyciągnie.

- Świetnie, a co z Eleanor?

- Nią też się zajmę powiedz lepiej co z Tomlinsonem.

- Powiem tylko, że szybko próba zabójstwa przejdzie w zabójstwo. Tak w ogóle dzięki za pomoc Alaska.

- Za coś mi płacisz Malik.

- W sumie racja- rozłączył się.


~~~~~~~~~~~~~~~~

Jestem po baaaaaardzo długiej przerwie, tak wiem, że sporo mnie tu nie było ale jestem :) Nie ukrywam, że ten rozdział dedykuję Lidce Berbeckiej. A tak poza tym to pozdrawiam ♥