Przeróżne myśli chodziły mi po
głowie. Co ja im takiego zrobiłam, że chcieli wysłać mnie do... właśnie, czego? Ośrodka? Poprawczaka? Bóg jeden wie
czym jest to całe ZPM. Bóg i wujek Google. Postanowiłam, że zamiast czekać na
swoją matkę i jej niedoszłego męża lepiej będzie zdobyć jakieś informację. Podczas
kiedy mój czarny laptop włączał się wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się uważnie
po pokojach. Melanie oglądała Camp Rock.
Matko ile ona ma lat? Ja w jej wieku miałam ciekawsze zajęcia. Nie zawracając
sobie tym głowy udałam się do kuchni. Przez okno dostrzegłam, że deszcz zmienił
się w ulewę. Wzruszyłam ramionami i wstawiłam czajnik z wodą. Podeszłam do
szafki ze słodyczami i wyjęłam paczkę ciastek, które będą świetną odmianą
śniadania. Sięgnęłam na blat po mój biały kubek który cały ubrudzony był
czekoladą. Zarówno w środku jak i na zewnątrz. Dobrze wiedziałam czyja to
sprawka, więc w celu zemszczenia się przejechałam ręką po blacie, aż moja ręka
natrafiła na różowy kubek z kimś tam kimś. Kiedyś mówiła mi kto to ale nawet
nie warto było pamiętać. Przemyłam kubek wodą i z kwiatka stojącego na
parapecie wzięłam garść ziemi i wsypałam ją do środka. Zalałam wrzątkiem i
porządnie wymieszałam. Na następny raz zapamięta, że nie rusza się cudzych
rzeczy. Wyjęłam filiżankę i zaparzyłam sobie mocną czarną kawę. Po czym wróciłam do pokoju. Zamknęłam za sobą
drzwi na wszelki wypadek na klucz. Odwróciłam się od drzwi. Na ekranie laptopa
można było dostrzec tapetę z kotami, oraz liczne okna dialogowe dotyczące
aktualizacji programów. Uznałam, że zajmę się tym innym razem. Włączyłam Internet
i od razu wpisałam w wyszukiwarkę ''ZPM''. Na efekt nie trzeba było długo
czekać. Było mnóstwo linków w tym jedna oficjalna strona ośrodka ZPM- Z Pomocą
Młodzieży. Uniosłam brwi w górę w geście zdziwienia, a raczej frustracji,
że rzeczach dotyczących mnie dowiaduję
się zawsze ostatnia. Mimo tego włączyłam stronę. Było tam mnóstwo galerii
głównie z młodzieżą kiedy do nich przyszli i kiedy wychodzili. Niektóre zmiany
były diametralne. Niejaka Amy z typowego punka stała się starszą wersją mojej
wnerwiającej siostry. Spięte włosy, zero kolczyków schludna koszula i
spódniczka. Nie dam się tak przerobić pomyślałam i od razu wyszłam z galerii. Uznałam,
że lepszy rozwiązaniem będzie sprawdzić od kiedy funkcjonuje ten cały ośrodek.
Nasz ośrodek mający na bla, ba bla niesienie bla
bla bla z największym zaangażowaniem funkcjonuje w okresie od 29.06 do 29.08.
Jest to terapia dwumiesięczna. Terapia, a co ja jestem człowiek pomidor żeby
się leczyć terapeutycznie? Westchnęłam głośno i postanowiłam zobaczyć co sądzą
ludzie na temat tego wszystkiego. Wycofałam sie więc z powrotem do wyników
wyszukiwania w Google. Znalazłam tam jedno forum gdzie ktoś rozpoczął dyskusję.
Była to dziewczyna. Eleanor. Kliknęłam w jej profil i szybko zdobyłam numer
Gadu- Gadu. Zalogowałam się na swoje i napisałam do dziewczyny. Żeby odreagować
trochę stres związany z tą sytuacją chciałam zadzwonić do przyjaciółki, ale
przeszkodził mi w tym dźwięk przychodzącej wiadomości na GG. Zerknęłam nie pewnie
na ekran. Eleanor odpisała na moją wiadomość. Co więcej okazało się, że również
jedzie na dwumiesięczną terapię dla ludzi pomidorów. Zaśmiałam się w myślach.
Nasza rozmowa stawała sie coraz luźniejsza. W końcu zeszła na temat szkoły,
przyjaciół. Jak się okazało została wysłana do tego nieszczęsnego ośrodka za
sprawą przyjaciół- też mi przyjaciele. Otóż poszli oni do jej mamy i nagadali
jej strasznych rzeczy, że pali, że pije, chodzi na imprezy. Dodali też parę innych rzeczy ale
nie będę ich przytaczać. Jako jej matka zawsze wolała wierzyć innym niż własnej
córce- skąd ja to znam? - dała wiary wszystkim tym rzeczą choć wiele z nich
mijało się z prawdą. Następnie dla odmiany to ja opowiedziałam jej swoją historię
począwszy od wnerwiającej siostry aż do wizyty listonosza. Popisałyśmy jeszcze
z dobrą godzinkę, po czym wymieniłyśmy się swoimi numerami telefonu. Odjechałam
od biurka na moim obrotowym krześle. A następnie obróciłam. Usłyszałam
charakterystyczny dźwięk zapinania przeciw deszczowej kurtki Melanie. Która
szczerze była chyba najbrzydszą jaką kiedykolwiek widziałam i tyczy się to
zarówno mojej pseudo siostry jak i kurtki. Zaciekawiona tym gdzie wybiera się
ten młodociany prześladowca wyszłam z pokoju:
- Ty gdzie się wybierasz? - spytałam. Szczerze? To mało mnie to obchodziło w razie jakby Melanie zniknęła bez śladu, to za jakieś dwa miesiące mogło by mi się magicznie przypomnieć gdzie się wybierała.
- Do Abby - odparła od niechcenia. Wkładając kalosze.
- Rodzice wiedzą - uniosłam brwi do góry.
- Nie muszą - odpyskowała i chwyciwszy swoją neonowo- różową torebkę wyszła z domu.
- Jak sobie chcesz - powiedziałam choć i tak pewnie tego nie usłyszała.Korzystając z okazji, że się jej pozbyłam. W ekspresowym tempie przebiegłam na drugi koniec domu do pokoju z wielkim, różowym ,,M'' na drzwiach. Tak naprawdę to nie wierzyłam, że moi rodzice sami wpadli na ten durny pomysł z ośrodkiem, ktoś musiał im pomóc. Weszłam więc do bijącego różem pokoju. Rozejrzałam się dokładnie. Podeszłam do komody. Otworzyłam trzecią szufladę i tak jak zgadywałam znalazłam tam laptopa. W białym pokrowcu z różnych wielkości diamencikami. Westchnęłam na ten widok, już nic mnie chyba nie zdziwi. Wyjęłam go i usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Jak się okazało był tylko zahibernowany więc poszło szybciej. Otworzyłam przeglądarkę. Znalazłam przycisk historii i przejrzałam ją pod względem haseł ZPM i ośrodek. Oczywiście było tego więcej niż się spodziewałam. Ona chyba nigdy nie naucz się do czego służy przycisk Delete. Z tego co widziałam na podstawie historii przeglądarki dość skrupulatnie przeglądała terminy zgłoszeń, galerię i program zajęć. Jeszcze się zemszczę pomyślałam i wyłączywszy historię złożyłam komputer i odłożyłam na miejsce. Po czym wyszłam z pokoju. Jak się okazało przeglądanie tej historii zajęło mi trochę czasu, i z przerażeniem uznałam, że zaraz wróci pracy moja matka, a potem ojczym. Zdążyłam przejrzeć Twittera, a drzwi do domu otworzyły się. Wyszłam ze swojego pokoju. Z tego co widziałam byli na zakupach. Westchnęłam i usiadłam przy stole w kuchni.
- Cześć Hari - uśmiechnął się wiecznie wesoły konkubent mojej matki.
- Hej Brad - odburknęłam.
Kiedy przynieśli już wszystko i zdążyli poukładać na miejscach:
- Co to ? - spytał Brad. Zerknęłam na niego stał pochylony nad kubkiem którego zawartość była efektem mojej słodkiej zemsty:
- Pytaj Melanie, to jej kubek - odrzekłam śmiejąc się w duchu, że tak łatwo w to uwierzył. Po chwili weszła do kuchni moja matka. Miała wilgotne włosy na skutek słabnącego już deszczu. Wąskie okulary spadały jej z szarych oczu, a szary sweter ściśle przylegał do szczupłej sylwetki:
- Musimy pogadać - powiedziała dość poważnym tonem i usiadła przy stole na przeciwko mnie co po chwili zrobił też Brad. Zacisnęłam oczy udając skupienie:
- Wysyłacie mnie do ośrodka dla trudnej młodzieży - wyszeptałam tajemniczym głosem.
- Skąd wiesz ?- zaciekawiła się matka.
- Mam zdolności paranormalne i jasnowidzące - odrzekłam - Tak naprawdę to był tu listonosz.
Matka znowu przybrała kamienny
wyraz twarzy i powiedziała:
- W takim razie wiesz, że jeszcze dziś musisz się spakować - po czym wstała i wyszła do salonu.
A Brad jak to Brad. Facet był typowym pantoflarzem. Ani razu się nie odezwał. Choć widziałam, ze cały ten pomysł nie zbyt przypadł mu do gustu. Opuściłam pomieszczenie. Z dna szafy wyjęłam przeźroczysty pojemnik na bieliznę. Pochwyciłam czarne skarpetki i rzuciłam je na łóżko. Ze skarbonki wyciągnęłam dwieście dolarów i tyle samo euro. Schowałam je do skarpetek, które w pierwszej kolejności wrzuciłam na dno fioletowej walizki. Nie będą mnie trzymać w zamknięciu. Co to, to nie !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I już mamy jedynkę :) Dobrych kilka godzin go pisałam ale ogólnie
jestem z niego zadowolona. Zawiera mniej więcej to co chciałam. Przepraszam za wszelkie błędy stylistyczne i
ortograficzne ale jest 00:12. W następnym rozdziale zacznie się więcej dziać :)
Na razie umówmy się tak:
4 komentarze - następny rozdział
świetnie napisane.. genialny rozdział.. z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, trwa u mnie konkurs ;)
http://anuula.blogspot.com/
Ale wciągające!!!
OdpowiedzUsuńObserwuję ♥
Zapraszam do mnie
http://opowiadaniazgornejpolki.blogspot.com/
To straszne, że wysyłają ją do takiego ośrodka. Zaciekawiłaś mnie tym. Czekam na nowy rozdział i życzę weny!
OdpowiedzUsuńhttp://parva-problema.blogspot.com/
Współczuję że musi iść do takiego ośrodka : c Świetnie piszesz . !!
OdpowiedzUsuńsummerlovelly.blogspot.com
Ale super blog ! Świetnie piszesz ! Twoje opowiadanie bardzo mnie wciągneło chyba będę tutaj częściej zaglądać .Ciekawy pomysł z tym ośrodkiem ;-)
OdpowiedzUsuńjedne wielkie łał...
OdpowiedzUsuńCzyta się to genialnie...Szkoda,że musisz iść do takiego ośroda i nie pozwalają ci zostać taką jaką jesteś...Na prawdę
braki mi słów...
mzmzycie.blogspot.com
To tylko opowiadanie i nie chodzi o mnie, ale liczę, ze było to jako wiadomość do bohaterki ;)
UsuńAle fajnie się zapowiada :>
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to bardzo, więc będę obserwować :)
Zastanawiam się co będzie dalej.
Czekam na kolejne rozdziały! :>
http://wieczne-czekanie.blogspot.com/
No muszę Ci powiedzieć, ze mnie powaliłaś tym opowiadaniem! ;D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się aż takiego efektu ;) Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i z niecierpliwością czekam na next'a ;))
http://miloscjestczesciazycia.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńfaajnego masz tego bloga ;D dodajemy ?
OdpowiedzUsuńgenialny blog! Świetnie piszesz! Masz wielki talent! Czytam dalej i obserwuję!
OdpowiedzUsuńHej, trafiłam przypadkiem na ten blog i podoba mi się, mam tylko jedno "ale". Twoja bohaterka w tym poście używa GG - czyli polskiego komunikatora. Jednocześnie zarówno miejsce akcji, jak i imiona bohaterów wykluczają znajomość akurat tego programu (niby w Londynie pełno polskich imigrantów, ale Harriett Evans nie bardzo na taką wygląda :D ). Poza tym - brzmi ciekawie, lecę zapoznawać się z dalszymi postami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To wszystko faktycznie jest takie...sprzeczne, ale tylko dlatego, że jest to mój ''świat przedstawiony'' więc mogą się jeszcze tutaj dziać o wiele dziwniejsze rzeczy :) Pozdrawiam również ♥
UsuńDopiero zaczęłam czytać to powiadanie i już mi się podoba. Jest genialne i świetnie się je czyta, a błędów nie ma wogóle :) Zaraz lecę czytać następny roździał :) Życzę Ci mnóstwa weny ♥♥
OdpowiedzUsuń